Tę nietypową interwencję mundurowi przeprowadzali w jednym z bloków na ul. Zamoyskiego w Zamościu. Gdy dotarli na miejsce, zorientowali się, że jerzyk znalazł się w tarapatach, bo jego skrzydełko zaklinowało się między betonowymi płytami na wysokości. Ptak znajdował się na wysokości ok. 11 metrów nad ziemią.
– Od tej strony budynku, nie było możliwości ustawienia drabiny mechanicznej. Dzięki uprzejmości jednego z mieszkańców, strażak w szelkach ratowniczych i asekurowany linką, dotarł do uwięzionego ptaka przez otwarte okno mieszkania, znajdującego się poniżej – relacjonuje trwającą niespełna pół godziny akcję mł. bryg. Andrzej Szozda, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Zamościu.
Jerzyk odzyskał wolność i odleciał.
Takie nietypowe akcje zdarzają się co jakiś czas. Zamojscy strażacy mieli już m.in. okazję ratować ludzi uwięzionych w windzie, kota podtrutego po pożarze czy borsuka, który wpadł do studni.
Napisz komentarz
Komentarze