Maliny to w tym roku drogi towar. Ceny owoców – zarówno w skupach, na targowiskach, jak i na giełdach rolnych – są wysokie. Zgodnie z najnowszymi notowaniami na rynku na giełdzie w Broniszach, za kilogram malin trzeba zapłacić od 22 do 35 złotych. Nic więc dziwnego, że są ludzie, którzy chcieliby na tym zarobić, ale nie chcą ponosić kosztów uprawiania owoców.
Taki przypadek zdarzył się kilka dni temu w Moniakach na Lubelszczyźnie. Była już godzina 23, kiedy właściciel plantacji malin zauważył podejrzany ruch na swoim polu. 41-latek dostrzegł, że między krzakami chodzi obcy.
– Spłoszony wizytą właściciela mężczyzna wsiadł szybko do hondy i zaczął uciekać – opisuje sytuację młodszy aspirant Paweł Cieliczko z policji. To właśnie ten rejon jest malinowym zagłębiem Polski.
Właściciel plantacji, nie dał jednak za wygraną. Po chwili ciągnikiem zajechał mu drogę i wezwał policję – dodaje mundurowy.
Kiedy na miejsce dojechał patrol, w bagażniku hondy znaleziono wypełnione owocami łubianki i kilkadziesiąt pustych, których złodziej nie zdążył jeszcze napełnić.
– Zdesperowany mężczyzna wysiadł z hondy, rozsypał maliny z jednej łubianki malin, które zdążył uzbierać, po czym zaczął ze złości deptać owoce – dodaje aspirant.
59-latek próbował tłumaczyć policji, że „w zasadzie jechał hondą po paliwo”. Nie mógł jednak wyjaśnić, jakim sposobem znalazł się na plantacji. – Ostatecznie 59-letni mieszkaniec gminy Urzędów przyznał się do usiłowania kradzieży i poddał dobrowolnie karze grzywny i obowiązkowi naprawienia szkody – dodaje policjant.
To nie jedyna tego typu sprawa. Kiedy ceny truskawek były bardzo wysokie, także zdarzały się przypadki okradania pól z tymi owocami. Tak było m.in. na początku czerwca, kiedy w gminie Puławy ktoś nocą ukradł 200 kilogramów owoców.
Napisz komentarz
Komentarze