Podopieczni trenera Marka Grelaka zasłużenie przegrali na własnym boisku z drużyną z Bychawy 0:2 (0:1). Goście nie musieli nawet wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, by wywieźć z Różańca pełną pulę.
– Ani nic ciekawego, ani nic dobrego nie mogę powiedzieć o tym meczu w naszym wykonaniu. Chyba już przed wyjściem na boisku dopisaliśmy sobie trzy punkty. A na te trzy punkty trzeba było pracować z ogromnym zaangażowaniem. Granit nie zawiesił nam wysoko poprzeczki, jeśli chodzi o umiejętności, za to przewyższał nas pod względem determinacji i woli zwycięstwa. Właściwie, to brakowało nam w tym meczu wszystkiego, co wymaga się od czwartoligowych zawodników, zwłaszcza w kwestii cech wolicjonalnych. Byliśmy przekonani, że jakoś to będzie i punkty przyjdą łatwo. Myślami pozostaliśmy w szatni – mówi trener Grelak.
W pierwszej połowie goście oddali sporo strzałów na bramkę gospodarzy, jednak za każdy razem pudłowali. Dopiero w czasie doliczonym do pierwszej części zawodów bramkarza Wojciecha Markowicza strzałem pod poprzeczkę z odległości około piętnastu metrów pokonał Wiktor Bogusz.
Po wznowieniu gry po przerwie miejscowi ostro wzięli się do odrabiania strat, ale zapału starczyło im zaledwie na dziesięć minut. Wtedy skarcił ich Cezary Pęcak, którzy wykorzystał błąd Kamila Przybysławskiego. Od tego momentu goście kontrolowali to, co dzieje się na boisku, a miejscowi nie znaleźli sposobu, by zagrozić ich bramce.
Grom Różaniec – Granit Bychawa 0:2 (0:1)
Gole: 0:1 Bogusz 45, 0:2 Pęcak 56.
Grom: Markowicz – Podolak, Mielniczek, Przybysławski, K. Działo – Kwiatkowski (46 Larwa), Kos, Kula (89 Karwacki), Paćkowski, Pigan (85 G. Działo) – Stefan; trener Grelak.
Sędziował: Pukas (Chełm).
Napisz komentarz
Komentarze