Żółto-czerwoni musieli sobie radzić bez Mateusza Gawrysia, Karola Małeckiego i Jakuba Kłody. Absencje podstawowych graczy były w sobotę aż nadto widoczne. Nielba łatwo zdobywała bramki, wykorzystując lukę na środku defensywy miejscowych. Padwa walczyła jednak z ogromną determinacją i na przerwę schodziła, prowadząc 16:15. Słabszy okres gry przydarzył się zamojskiej siódemce między 37 a 45 minutą. Wówczas ze stanu 21:19 zrobiło się 21:24 i zamościanie musieli gonić rywala.
Pościg zakończył się skutecznie dzięki trafieniom Tomasza Fugiela oraz dobrej postawie w bramce Pawła Procia. Ostatnie 10 minut spotkania to bramka za bramkę i wynik oscylujący wokół remisu. Na pół minuty przed końcem przy stanie 30:30 trener Zbigniew Markuszewski wziął czas i ustawił decydującą akcję swojego zespołu. Niestety, zamościanie pokpili sprawę i stracili piłkę, narażając się jeszcze na kontrę rywali. Na szczęście Paweł Proć obronił rzut, co oznaczało karne. W nich skutecznie rzucali Kacper Mchawrab i Dawid Skiba, a szans nie wykorzystali Kacper Adamczuk i Łukasz Orlich. Dwa punkty pojechały więc nieoczekiwanie do Wągrowca.
Po 17 kolejkach Padwa Zamość jest w tabeli Ligi Centralnej szósta (27 punktów), a w sobotę, 4 marca o godz. 18 zmierzy się w hali OSiR w Zamościu z liderem – KPR Legionowo.
– Jak dotychczas zagraliśmy najsłabszy mecz w obronie. Widać było brak Kuby Kłody i Karola Małeckiego. Mogliśmy ten pojedynek w ostatnich sekundach i wygrać, i przegrać. Dwa punkty pojechały jednak do Legionowa – skomentował spotkanie Tomasz Fugiel.
PADWA ZAMOŚĆ – NIELBA WĄGROWIEC 30:30 (16:15), karne 2:4
PADWA: Kozłowski 1, Proć – T. Fugiel 7, Adamczuk 5, Skiba 4, Mchawrab 4, Szymański 3, Bączek 3, Obydź 1, Olichwiruk 1, Orlich 1, Bajwoluk, Czerwonka, Puszkarski, Pomiankiewicz, Sałach.
Kary: 10 minut (Padwa), 12 minut (Nielba). Sędziowali: Maciej Mleczko, Krzysztof Paczyński (obaj Bochnia). Widzów: 285.
Napisz komentarz
Komentarze