Wyjątkową głupotą popisał się 37-letni mieszkaniec Tarnogrodu, który 8 marca powiadomił policję o zabiciu swojej matki. Dyżurny biłgorajskiej komendy skierował pod wskazany adres patrol, na miejsce zabójstwa ruszyła też na sygnale karetka pogotowia. W mieszkaniu mundurowi zastali 37-latka. To on złożył zawiadomienie o zamordowaniu swojej 58-letniej matki. Obok niego na łóżku siedziała matka. Żywa. Lekarz z pogotowia przebadał bohaterkę całego zamieszania i oświadczył, że nie potrzebuje ona pomocy medycznej. – Kobieta powiedziała, że nie wie dlaczego jej syn zadzwonił na numer alarmowy, ponieważ nie kłócili się i wszystko w domu było w porządku – wspomina Joanna Klimek z Komendy Powiatowej Policji w Biłgoraju.
Żeby było ciekawiej, "killer" również nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania, za to bardzo go rozbawiła cała sytuacja. Podczas interwencji nieustannie chichotał. Humor popsuli mu stróże prawa, przekazując informacje, że przeciwko niemu zostanie skierowany do sądu wniosek o ukaranie za wywołanie fałszywego alarmu. Grozi za to areszt, kara ograniczenia wolności albo grzywna do 1,5 tys. zł. Policja zamierza też wystąpić o zasądzenie od żartownisia zwrotu kosztów poniesionych poprzez wywołanie niepotrzebnych czynności ratowniczych.
Żono moja
Do podobnego zdarzenia doszło w grudniu w Biłgoraju. – Bardzo pobiłem żonę i chyba zabiłem dziecko! – oznajmił dyżurnemu policji 58-latek.
Dyżurny biłgorajskiej komendy odebrał mrożące krew w żyłach zawiadomienie w środku nocy. Pod wskazanym adresem funkcjonariusze zastali mieszkańca Biłgoraja. To on prosił o pomoc. Ale nikomu ze swoich bliskich krzywdy nie zrobił. Mundurowym oznajmił, że wrócił z podróży i żona nie chciała go wpuścić do domu, więc postanowił z telefonu komórkowego zadzwonić na policję i zgłosić drastyczną interwencję. Jak wykazało badanie alkomatem, 58-latek miał w organizmie prawie 2 promile alkoholu. – Przestrzegamy wszystkich, że numery alarmowe służą wyłącznie do powiadamiania w nagłych sytuacjach zagrożenia zdrowia, życia albo mienia – dodaje Joanna Klimek. – Nie można dzwonić bez potrzeby, bo w tym czasie ktoś naprawdę może potrzebować naszej pomocy.
Więcej o tego rodzaju zdarzeniach i ich konsekwencjach w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze