falszywy-alarm

Jeśli 35-latek z Zamościa myślał, że robi świetny dowcip, to grubo się mylił. I musiał ponieść konsekwencje swojego zachowania.

Za wywołanie fałszywego alarmu odpowie przed sądem 24-latek, który w weekend w jednym z hoteli pod Zamościem włączył system przeciwpożarowy.

To miało być śmieszne? Nie było. 24-latkowi z gminy Miączyn też do śmiechu nie jest, bo głupi żart może go sporo kosztować. Młody człowiek wezwał pomoc, a gdy policjanci przyjechali, powiedział, że chciał im... urozmaicić służbę. Był kompletnie pijany.

Na dworcu autobusowym przy ul. Hrubieszowskiej w Zamościu znajduje się ładunek wybuchowy – taką informację od anonimowego rozmówcy otrzymał w środę (11 listopada) dyżurny policji w Chełmie. Natychmiast przekazał ten sygnał kolegom z Zamościa.

Na nogi postawiono służby, zarządzono ewakuację, a wszystko dlatego, że ktoś... postanowił sobie głupio zażartować.

Prawie 3 godziny trwała ewakuacja urzędników i petentów Urzędu Miasta i Starostwa Powiatowego w Hrubieszowie oraz poszukiwanie paczki z sarinem (trującym gazem bojowym).

Namierzyłem twoje mieszkanie, podłożyłem tam ładunek wybuchowy, mogę go detonować - komunikat tej treści usłyszała mieszkanka Zamościa, kiedy w czwartek (11 czerwca) odebrała telefon w swoim mieszkaniu. Przerażona kobieta zaalarmowała policję. Okazało się, że to był tylko... głupi żart pewnego 13-latka.

Przez Płoskie idzie pijany człowiek. Stwarza na drodze zagrożenie – zgłoszenie tej treści przyjął w niedzielę ok. godz. 3.30 w nocy dyżurny zamojskiej policji. Okazało się, że nietrzeźwy 27-latek alarmował mundurowych w swojej sprawie.

Głupi żart trzech młodzieńców z gm. Rachanie postanowił na nogi służby w całym mieście. Na kilka godzin zatrzymał produkcję w pobliskich firmach. Prokuratura oskarżyła dowcipnisiów i wysłała do sądu akt oskarżenia.

W dwóch zamojskich ogólniakach, zespołach szkół, a także innych placówkach edukacyjnych ogłoszono dzisiaj alarmy bombowe. Póki co, wszystkie okazały się fałszywe.

Chcieli zrobić żart, ale konsekwencje ich zachowania były poważne i dlatego wszyscy muszą się liczyć z karą. Okazuje się, że alarm bombowy w jednym z dyskontów w Tomaszowie Lubelskim to sprawka trzech mieszkańców gminy Rachanie.

Jeśli ktoś dzwoni na komendę i mówi, że zabił matkę albo dziecko, to policja nie może zbagatelizować takiego sygnału. Ale gdy pod wskazanym adresem nie znajdują trupa, to są powody do radości. Nie do śmiechu powinno być jedynie żartownisiowi wzywającemu na pomoc mundurowych.

To miał być żart. Autora rozbawił, policjantów już znacznie mniej. Bo co jest śmiesznego w sytuacji, gdy syn zawiadamia o tym, że zabił własną matkę? A tak właśnie zrobił 37-letni mieszkaniec Tarnogrodu.

Z grzywną w wysokości 1,5 tys. zł, ale nawet aresztem musi się liczyć 38-latek z gminy Hrubieszów, który we wtorek (14 lutego) telefonował na numer alarmowy pogotowia i wzywał pomocy. Okazało się, że był cały i zdrowy, tyle że pijany.