W pierwszym kwadransie przeważali miejscowi, ale w decydującym momencie dokonywali takich wyborów, że zgrzytanie zębów Jacka Paszkiewicza niosło się po całym stadionie. Kiedy zaś udało się dostrzec najlepiej ustawionego kolegę, sytuację pewną interwencją wyjaśniał Mateusz Łyko.
W 28. min Igros powinien prowadzić. Grzegorz Szczepaniak odbił strzał Adriana Nizio tuż przed siebie, ale Dominik Karaszewski zagrał zbyt mocno do stojącego przed pustą bramką Łukasza Hałasy i szansa została zmarnowana. W odpowiedzi rajd przez pół boiska przeprowadził Mateusz Wasilewicz, dogrywając do Damiana Kukiełki. Strzał pomocnika Olimpii z dwunastu metrów wybronił jednak Patryk Kierepka, a dobijający z bliska Tomasz Łyp nie trafił czysto w piłkę. Napastnik gości nie pomylił się już 10 minut później. Łukasz Markiewicz dośrodkował z rogu, w piłkę nie potrafili trafić trzej gracze Igrosu, a Łyp przystawił głowę i było 0:1.
– To, co graliśmy w pierwszej połowie, to była tragedia. Klasa B, a nie okręgówka – rzucił schodzący do szatni w przerwie Jacek Paszkiewicz. – Mój zespół potrzebuje wstrząsu i to solidnego.
Druga połowa rozpoczęła się od rajdu Siergieja Yakovliuka, który przedarł się prawym skrzydłem i wycofał piłkę na czternasty metr. Mariusz Musiał uderzył jednak Panu Bogu w okno. I w to okno od strychu nad czwartym piętrem.
Igros Krasnobród – Olimpia Miączyn 2:2 (0:1)
Bramki: Wasyl 54, Karaszewski 59 – Łyp 42, 82.
Igros: Kierepka – Bartecki, Grela, Wasyl, Sirko – Hałasa, Zagidulin, Rzeźnik, Molenda (26 Nizio), Rzeźnik (74 Szewczuk), Ożóg (36 Pisarczyk) – Karaszewski ( 80 Karaszewski).
Olimpia: Szczepaniak – Markiewicz (67 Gdula), Karpiuk, Łyko, Cisek – Musiał, Wasilewicz (70 Kulas), Yakovliuk, Wróbel, Kukiełka – Łyp.
Sędziował: Paweł Tucki.
Więcej w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze