„Zapraszam na ostatnie dni wspaniałej zadrzewionej ul. Orlicz Dreszera. Mieszkańcy Zamościa, te wszystkie drzewa mają być wycięte. To jest dbanie o zamojską zieleń? Wyciąć, wyrąbać. Nie dla tej wycinki!!!!”.
Post takiej treści zamieścił 1 września w mediach społecznościowych zamojski radny Janusz Kupczyk (Lewica), okraszając go zdjęciami przeznaczonych do wycinki drzew i zwracając się z prośbą o pomoc w powstrzymaniu „chorej decyzji”.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Pod wpisem radnego pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy. Oto niektóre z nich: „Lepiej i ładniej będzie prezentowała się ulica z metalowymi słupami i betonem, bo o zieleń trzeba dbać”, „Zginiemy w tych betonowych miastach”, „Najlepiej zabetonować”, „No chyba kogoś Bóg opuścił, że chcą to wyciąć”.
Zdarzali się i tacy, którzy zwracali uwagę, że drzewa mogą być chore i stwarzać zagrożenie dla użytkowników, ale byli w zdecydowanej mniejszości.
Post był wielokrotnie udostępniany.
Nie 91, ale 18
Postanowiliśmy sprawdzić, jakie intencje ma Zarząd Dróg Grodzkich, bo to on wystąpił do Urzędu Miasta Zamość z wnioskiem o pozwolenie na wycinkę. Jak zauważył na „dzień dobry” dyrektor ZDG w Zamościu Marcin Nowak z informacją przekazaną przez radnego Kupczyka jest trochę jak z Radiem Erewań.
– Planujemy wycinkę, ale nie wszystkich drzew, i nie od zaraz, ale po uzyskaniu pozwolenia – powiedział nam dyrektor Nowak.
Dodał, że po każdej większej burzy odwiedza trzy zamojskie ulice: Zagłoby, Peowiaków i Orlicz-Dreszera, bo przy nich rośnie najwięcej drzew i najwięcej – drzew albo gałęzi – łamie się pod naporem wiatru. Przypomniał, że w lutym przy ul. Orlicz-Dreszera konar spadł na samochód, powodując szkodę, a ostatnia wichura, która przeszła nad Zamościem, również narobiła wiele szkód. Planowana wycinka jest skutkiem przeprowadzonej inwentaryzacji, której celem było m.in. wytypowanie drzew obumarłych, nie rokujących przeżycia lub zagrażających bezpieczeństwu ludzi lub mienia.
– Do większości z 91 drzew przy ul. Orlicz-Dreszera, które poddano inwentaryzacji i ocenie fitosanitarnej, nie było uwag – wyjaśnia Marcin Nowak. – Co do 30 są zalecenia, aby poddać je pielęgnacji, a w 21 przypadkach ekspert wskazał, że są to chore egzemplarze, które mogą zagrażać bezpieczeństwu. Dlatego złożyliśmy w urzędzie miasta wniosek o ich wycięcie, z tym że nie 21, tylko 18 najbardziej zagrażających bezpieczeństwu, m.in. z wypróchnieniami przy korzeniu czy ubytkami kominowymi.
To głównie jesionoklony, ale też świerk i lipa. – W przyszłym tygodniu planowane są ich oględziny – powiedział nam 5 września dyrektor ZDG.
Czytaj: Konar spadł na 75-latka. Mężczyzna zginął na miejscu
– Należy zauważyć, że w innych warunkach rosną drzewa w parku, a w zupełnie innych w pasach drogowych. Te ostatnie narażone są na wiele szkodliwych czynników, w tym na spaliny czy służącą do posypywania śliskiej jezdni czy chodników sól. Jeżeli dojdzie do wycinki, to zapewniam, że stan zadrzewienia ul. Orlicz-Dreszera nie ulegnie zmianie, bo w miejsce wyciętych pojawią się nowe nasadzenia. Było 91 drzew i będzie 91, a nawet więcej. Zamość jest w czołówce „zielonych miast” w Polsce. Nie zgadzamy się na podawanie nieprawdziwych informacji.
Będą nowe nasadzenia
Według radnego Kupczyka, gdyby drzewa były należycie pielęgnowane, to nie trzeba byłoby przeprowadzać wycinki.
– Cieszę się, że nie wszystkie drzewa przy Orlicz-Dreszera zostaną ścięte, ale tych 18 też żal – mówi radny. – Dawno w mieście była przeprowadzana nie tylko konserwacja drzew, ale też inwentaryzacja, dlatego byłem przekonany, że wszystkie zaznaczone drzewa przeznaczone są do wycinki.
Według niego, miejscy urzędnicy zainteresowali się ich stanem dopiero po tym, jak w lipcu na namiot letniej czytelni przy Rynku Wodnym spadł duży konar, raniąc kilka osób (po tym zdarzeniu kasztanowiec został ścięty). Dyrektor Nowak przekonuje, że do inwentaryzacji drzew wraz z ocena fitosanitarną przy ul. Orlicz-Dreszera doszło wcześniej.
Janusz Kupczyk wskazuje, że nowe nasadzenia, którymi chwali się miasto, w 30 proc. nie przyjmują się. – Wystarczy przejechać się wzdłuż ul. Dzieci Zamojszczyzny, gdzie przy nowej inwestycji drogowej nie brakuje suchych drzewek – przekonuje radny.
Jak informuje Jacek Bełz z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Zamość, na nowe nasadzenia obowiązuje 3-letnia gwarancja. Jeżeli w tym czasie drzewko uschnie albo zostanie uszkodzone, wykonawca ma obowiązek posadzić nowe.
Napisz komentarz
Komentarze