W maju 2016 r. Grom Różaniec wygrał rozgrywki okręgowego Pucharu Polski. W finale pokonał 3:1 (2:0) trzecioligową wówczas Tomasovię Tomaszów Lubelski. Miesiąc później w pucharowym półfinale na szczeblu wojewódzkim podopieczni trenera Bogdana Antolaka przegrali z Chełmianką 0:6 (0:3). W obu meczach bramki różanieckiego zespołu strzegł Wojciech Markowicz, którego prezes Gromu Robert Kupczak uważa za najlepszego bramkarza w „najciekawszej lidze świata”.
– Ta nasza niezapomniana przygoda rozpoczęła się na stadionie w Szczebrzeszynie. Wygraliśmy tam z Roztoczem półfinał okręgowy. Gdyby nie Wojtek Markowicz, to nie osiągnęlibyśmy tego największego w historii klubu sukcesu, bo nie doszlibyśmy do finału – wspomina trener Bogdan Antolak.
Roztocze wygrywało z Gromem od 27 minuty. Wtedy bramkę zdobył Łukasz Wróbel. Do remisu i dogrywki w 81 minucie doprowadził Jarosław Rak.
– Doszło do rzutów karnych. Wygraliśmy ten konkurs 3:0. Wojtek obronił trzy „jedenastki” – podkreśla Antolak.
Wojciech Markowicz (ur. 11 czerwca 1998 r. w Biłgoraju) pochodzi z Woli Obszańskiej, jest wychowankiem Gromu, nigdy nie zmienił barw klubowych. W zespole juniorów szkolił go Arkadiusz Kwiatkowski. Do zespołu seniorów trener Antolak wprowadził go 25 września 2013 r. (środa), gdy jeszcze nie mógł tego zrobić. Markowicz nie miał jeszcze wtedy ukończonych 15 lat, dlatego w pucharowym meczu z Kryształem w Werbkowicach zagrał „na lewo”. Antolak nawet nie ukrywał tego, że dopuścił się „przekrętu” (w protokole meczowym wpisany był Jakub Grasza). Szkoleniowiec tłumaczył, że w ten sposób chciał wyrazić sprzeciw wobec przepisom związkowym, które zakazywały grać w „dorosłych” rozgrywkach piłkarzom przed 15. urodzinami. Grom przegrał ten mecz 0:2 (0:0).
– Doskonale pamiętam ten mecz. Przed wyjściem na boisko zmagałem się z ogromnym stresem. Byłem mocno spięty, bo w swoim debiucie chciałem wypaść jak najlepiej. Cieszyłem się z pierwszego meczu, ale nie z uzyskanego wyniku – wspomina Markowicz.
Od początku sezonu 2015/2016 Markowicz jest bramkarzem numer jeden w Gromie.
– To jeden z najlepszych bramkarzy w klasie okręgowej. Chciałbym mieć takiego w swoim zespole – mówi Antolak, który dziś prowadzi Tanew Majdan Stary.
Markowicz osiągnął pewien poziom dzięki ciężkiej pracy popartej talentem.
– Nigdy nie miał w Gromie specjalistycznego treningu bramkarskiego. Sam się nauczył wszystkiego. Zostawał po treningach, by robić sobie zajęcia indywidualne. W Gromie chyba tylko Jacek Podolak więcej czasu poświęcał na samodoskonalenie. Gdyby zaczynał w klubie z większej miejscowości, w której mógłby trenować się pod okiem specjalistów i profesjonalistów w szkoleniu bramkarskim, to mógłby osiągnąć więcej niż IV liga. Jest niesamowicie sprawny, posiada dobrą koordynację ruchową. Gdyby założył strój zawodnika z pola i zagrał na dowolnej pozycji, to nikt nie zorientowałby się, że to nominalny bramkarz – twierdzi Antolak.
Szkoleniowiec realistycznie ocenia Markowicza. Docenia jego piłkarskie zalety i fajny wizerunek, ale też widzi „korbę w bani”.
– Niekiedy na treningach lub podczas meczów nie można było z nim wytrzymać, bo był emocjonalny, wręcz impulsywny. Czasem miał za dużo do powiedzenia, a w trudnych momentach ciśnienie u niego brało górę. Z tego powodu ciężko mi się z nim współpracowało – przyznaje Antolak.
Ten rok Markowicz zaczynał w IV lidze, a kończył w „okręgówce”.
– Swoje występy oceniam pozytywnie, ale zdarzyły się mecze, po których odczuwałem wielką złość, bo czułem, że mogłem bardziej pomóc drużynie. W rundzie jesiennej nasze defensywa prezentowała się całkiem nieźle, ale to nie tylko moja zasługa, lecz także kolegów z zespołu. Przed startem jesiennych rozgrywek miałem obawy, jak wypadniemy po spadku z IV ligi, gdyż wielu piłkarzy od nas odeszło i na początku przygotowań mieliśmy sporo problemów kadrowych. Na szczęście w ostatniej chwili dołączył do nas trener Siergiej Sawczuk, który na nowo „poukładał” drużynę. Przybyło kilku doświadczonych zawodników. Swój poziom piłkarski podniosła młodzież. Grom po degradacji do „okręgówki” pokazał, że nadal jest solidną marką, na miarę regionu, do czego przyzwyczailiśmy nie tylko siebie, ale też swoich kibiców. Mam nadzieję, że zakończymy sezon na drugim miejscu i powalczymy w barażach o awans do IV ligi – mówi Markowicz.
Napisz komentarz
Komentarze