Na liście wyników, uzyskanych w tym sezonie przez polskie sprinterki na dystansie 400 m w kategorii U20, Wiktoria Gajosz zajmuje pierwsze miejsce. W Brnie (Czechy) pokonała ten dystans w czasie 53.13. Jeszcze trzy zawodniczki uzyskały w tym roku czas krótszy niż 54 sekundy. Druga na liście rankingowej Dominika Duraj z LKS Ziemi Puckiej Puck przebiegła 400 m w czasie 53.35, zaś trzecia Wiktoria Gadajska z RLTL GGG Radom – z wynikiem 53.64. Walka o złoto mistrzostw Polski U20 rozegra się zapewne między Gajosz a Duraj. Jeśli zawodniczka Tomasovii utrzyma obecną dyspozycję, to w Radomiu nie powinna mieć konkurencji. W aktualnej formie jest poza zasięgiem rywalek.
Czytaj też: Wiktoria Gajosz dumą Tomasovii. Rekord Polski ustanowiła w dniu swoich 18 urodzin!
– Liczymy na ten złoty medal – mówi Damian Leszczyński, klubowy szkoleniowiec Wiktorii Gajosz.
Od początku sezonu Gajosz prezentowała wysoką formę, która w ostatnim czasie wręcz eksplodowała niczym sylwestrowa petarda. Najlepszym dowodem tego są rekordy życiowe zawodniczki na wszystkich dystansach sprinterskich, od 100 do 400 m, a zwłaszcza jej niedawny rekord Polski w biegu na 300 m w kategorii U20 (36.82) oraz minima kwalifikacyjne na dystansach 200 i 400 m na mistrzostwa świata juniorek i juniorów U20 w Limie (Peru).
– W Brnie Wiktoria pobiła dotychczasowy rekord Polski niespodziewanym wynikiem, nawet w odniesieniu do tego, co ostatnio prezentowała na treningach. Nic nie wskazywało na to, że może pobiec aż tak szybko. Zaskoczył mnie ten rezultat, ale tak naprawdę, to nie powienien dziwić. W wysokiej formie Wiktoria była od dawna, ale narzuciła na siebie tak wysoką presję, że nie była w stanie sprostać własnym wymaganiom. Miała przez to kryzys. Swoją głowę odblokowała dopiero wtedy, gdy przemyślała i zrozumiała ten problem, po długich dyskusjach ze mną. Jak zdjęła z siebie presję, to natychmiast zaczęła bić rekordy – tłumaczy trener Leszczyński.
Pokonała siebie samą
W rozegranych na początku czerwca we Włocławku Ogólnopolskich Mistrzostwach Krajowego Zrzeszenia LZS w lekkoatletyce, w biegu juniorek do lat 20 na dystansie 400 m Gajosz była trzecia (54.40). Konkurencję wygrała Gadajska (53.64), a szybciej niż zawodniczka Tomasovii pobiegła też Duraj (54.04). Złote medale podopieczna trenera Leszczyńskiego wywalczyła natomiast w biegu na 100 m i z klubową sztafetą 4 razy 100 m.
– We Włocławku nie zaprezentowała pełni swoich umiejętności. Wystartowała tam po pięciu dniach spędzonych w łóżku z powodu choroby. Zdobyła dwa złote medale i jeden brązowy. Byłem z niej dumny, że mimo niedyspozycji zdrowotnej osiągnęła takie sukcesy, ale dla niej było to za mało. Tłumaczyłem jej, żeby nie zawieszała sobie tak wysoko poprzeczki, a będzie lepiej jej się biegało. Na szczęście dostosowała się do moich rad – opowiada trener Leszczyński.
Przeczytaj: Świetny start Wiktorii Gajosz. Sprinterka Tomasovii Tomaszów Lubelski wygrała bieg kobiet
Kolejne starty Wiktorii Gajosz były wręcz rewelacyjne. W sobotę, 15 czerwca podczas 6. mityngu kwalifikacyjnego LOZLA w Lublinie wygrała bieg kobiet na dystansie 200 m z wynikiem 23.65, osiągając – mimo niekorzystnego wiatru, wiejącego w przeciwnym kierunku z prędkością 1,2 metra na sekundę – rekord życiowy i minimum kwalifikacyjne na mistrzostwa świata U20. Tydzień później w Brnie, w międzynarodowym meczu lekkoatletycznym juniorów do lat 20, równie świetnie poszło jej na dystansie 400 m. Linię mety minęła jako pierwsza z wynikiem 53.13, także będącym jej nową „życiówką”, lepszą od wskaźnika kwalifikacyjnego na mistrzostwa świata.
– Gdy dowiedziałam się, że zostałam powołana ma mecz w Brnie, to byłam szczęśliwa, ale zaszokowało mnie i trochę przeraziło to, że będę musiała pobiec dwa razy 400 m w przeciągu jednego dnia. Tydzień wcześniej zrobiłam minimum na dystansie 200 m, więc byłam spokojniejsza o swój udział w mistrzostwach świata w Peru, dlatego do swoich startów na 400 m podeszłam z luźną głową. Pogoda była rewelacyjna. Trudno było wymarzyć sobie lepszą – było ciepło, miałam czym oddychać. Czeska bieżnia okazała się miejscem, na którym uwielbiam biegać. O dziwo, nie byłam zestresowana. Oczywiście jak zawsze pewien poziom stresu się pojawił, ale ten, który towarzyszył mi w tamtym momencie, był bardzo pozytywny i mobilizował mnie do działania. Byłam bardzo szczęśliwa, że mogę reprezentować Polskę w zawodach międzynarodowych. Spełniło się jedno z moich marzeń. Wiedziałam, że jestem wstanie szybko biegać. Nie spodziewałam się, że aż tak szybko. Wynik, który uzyskałam, okazał się dla mnie „kosmiczny”. Udowodniłam sobie samej, że jedynym przeciwnikiem, który stoi na mojej drodze do szybkiego biegania, jestem ja sama. Poprawiłam w Czechach „życiówkę”, a odblokować się pomógł mi ciężki start we Włocławku. Biegłam osłabiona po chorobie, ale taki start był mi bardzo potrzebny. Okazał się kluczowym momentem w moich tegorocznych startach – mówi nam Wiktoria Gajosz.
Najlepszy urodzinowy prezent
To, co wydarzyło się w Warszawie w sobotę, 6 lipca, przeszło najśmielsze oczekiwania wszystkich, którzy dobrze życzyli zawodniczce w dniu jej osiemnastych urodzin. Dystans 300 m pokonała w 36.82, pozbawiając Patrycję Wyciszkiewicz rekordu Polski w kategorii U20, należącego do tej zawodniczki od kwietnia 2013 r. Ale to nie wszystko. Zawodniczka Tomasovii uzyskała piąty rezultat wszech czasów w Polsce wśród seniorek! Szybciej w dziejach polskiej lekkoatletyki pobiegły tylko same gwiazdy Królowej Sportu – Natalia Kaczmarek (35.52), Irena Szewińska (35.70), Anna Kiełbasińska (36.34) i Justyna Święty-Ersetic (36.50).
– Przed zawodami w Warszawie podsunęłam trenerowi pomysł, aby wystartować na 300 m. Miałam startować też w sztafecie 4 razy 100 m, ale z racji złego samopoczucia jednej z dziewczyn odpuściłyśmy tę konkurencję. Zależało mi na tym, żeby pobiec na 300 m, ponieważ chciałam zbliżyć się do rekordu Polski, bądź nawet go pobić. Wydawało się to bardzo realne, ze względu na progres, który zrobiłam w ostatnim czasie. Chciałam zbliżyć się do rekordu Polski, ale gdyby przed startem ktoś mi powiedział, że go pobiję o prawie sekundę, tobym w to nie uwierzyła. Do Warszawy przybyliśmy o godz. 14, a start miałam o godz. 19.55. Musiałam czekać w trudnych warunkach atmosferycznych. Było gorąco, duszno, do tego wiał straszny wiatr, ale ja już pokazywałam, że umiem biegać w tak niekorzystnych warunkach. Pewnie weszłam w bloki. Ruszyłam tak, jak lubię najbardziej, czyli na maksa. Po pokonaniu 200 m poczułam, jakby wielka ściana stanęła mi na drodze, ale to uczucie sprawiło, że włożyłam w te końcowe 100 m jeszcze więcej siły. Ta ostatnia „setka” była naprawdę szybka. Gdy przekroczyłam linię mety i zobaczyłam ten magiczny wynik 36.82, to byłam tak zdziwiona, że nawet nie potrafię określić, jak nietypowe emocje mi wtedy towarzyszyły. W pobliżu mety pojawili się moi znajomy z urodzinową babeczką. Zdmuchnęłam świeczki, a ten niesamowity wynik udokumentowałam na zdjęciu. Byłam z siebie bardzo dumna, bo sama sobie sprawiłam najlepszy prezent na osiemnaste urodziny. Po tym starcie zdałam sobie sprawę z tego, jak jestem groźna i mocna fizycznie, ale też psychicznie. A tego właśnie do tej pory mi brakowało. W końcu pokazałam na bieżni prawdziwą siebie. Taką, jaką dotąd widzieli mnie jedynie mój trener i znajomi sportowcy z grupy szkoleniowej – opowiada Wiktoria Gajosz.
Z Radomia fascynująca sportsmenka rodem z Chełma może przywieźć nawet trzy złote medale. Tomasovia wystąpi tam w składzie Wiktoria Gajosz, Małgorzata Pojęta, Joanna Fus i Julia Kawałek. Zwycięstwa zespołu z Tomaszowa Lubelskiego w sztafecie krótkiej i długiej są jak najbardziej realne.
– Jesteśmy liderem w kraju, w sztafetach. W biegu 4 razy 100 m różnie może być. Najdrobniejszy błąd może zniweczyć cały wysiłek sztafety. Za to w biegu 4 razy 400 m powinniśmy być poza wszelką konkurencją, o ile nie przytrafi się nic pechowego. Każda z czterech zawodniczek biega na dystansie 400 m w czasie krótszym niż minuta, więc powinniśmy wygrać – twierdzi trener Leszczyński.
Czytaj: Lekkoatletyka: Wiktoria Gajosz zdjęła klątwę czwartego miejsca!
Napisz komentarz
Komentarze