Ponownie pięćdziesięcioprocentową skutecznością w wykonywaniu rzutów karnych wykazał się Wojciech Białek. W sobotę na boisku w Janowie Lubelskim, tak jak w pierwszej kolejce, w meczu ze Startem 1944 Krasnystaw, 42-letni napastnik jedną „jedenastkę” wykorzystał, a drugą zaprzepaścił. Ponownie jeden z jego strzałów „z wapna” obronił bramkarz rywali – w Janowie skuteczną interwencją popisał się 18-letni wychowanek UKS Widok Lublin Wiktor Szymański, pozyskany tego lata przez Janowiankę z Granitu Bychawa.
Jednakże chyba nikt nie miał Białkowi za złe z powodu tego zmarnowanego karnego. To właśnie piłkarz urodzony w Jastkowie koło Lublina był w sobotnim meczu wiodącą postacią Łady.
– Białek mocno dał nam się we znaki. Najwięcej zagrożenia pod naszą bramką Łada stwarzała po „stałych fragmentach gry”. Najtrudniejsze były dla nas rzuty wolne i rożne w wykonaniu właśnie Białka – zauważa szkoleniowiec Janowianki Ireneusz Zarczuk z Biłgoraja, grający przed laty w ataku Łady razem z Białkiem.
W 71 minucie Białek zagrał z kornera piłkę idealnie tam, gdzie wyczekiwał Kacper Błajda. Rosły zawodnik tylko przyłożył głowę do tego zagrania, by uratować punkt dla swojego zespołu. Białek wykorzystał rzut karny w 16 minucie. Tej „jedenastki” sędzia Jakub Jabłoński z Chełma (syn słynnego zapaśnika Piotra Jabłońskiego, uczestnika Igrzysk Olimpijskich w Atlancie w 1996 r.) chyba jednak nie powinien odgwizdać. Wydawało się, że Karol Wojtyło nie był faulowany przez Mariusza Pawełkiewicza. A transmisja meczu na internetowym kanale Lubelskiego Związku Piłki Nożnej rozwiewa wszelkie wątpliwości. Janowianka została niesłusznie ukarana karnym, a jej środkowy ubrońca – także żółtą kartką.
– Nie wiem, co mam na ten temat powiedzieć. Czasu nie da już się cofnąć. Faulu oczywiście nie było. Później w innej, bardziej klarownej sytuacji w pierwszej połowie na naszym polu można było oczekiwać karnego dla Łady, ale tym razem sędzia nie podjął takiej decyzji. A mógł podyktować „jedenastkę”. Sędzia wprowadził bardzo dużo zamieszania niektórymi swoimi decyzjami – komentuje trener Zarczuk.
Do karnego Białek podszedł jeszcze w 52 minucie. Ale wtedy nikt nie kwestionował tego, że Mateusz Książek niezgodnie z przepisami gry sfaulował Dariusza Cygana. Wynik nie uległ wówczas zmianie.
- Przeczytaj też: Mecz Andoria Mircze – Błękitni Obsza. "Mogli strzelić więcej"
Sędzia Jabłoński w tym meczu aż cztery razy wskazywał na punkt z wapna, oddalony od bramki o jedenaście metrów. Oba gole dla gospodarzy padły właśnie z karnego (w 38 minucie i w trzeciej minucie czasu doliczonego do pierwszej połowy). Skutecznym egzekutorem był Kacper Piechniak, syn występującego niegdyś w Hetmanie Zamość w II lidze Piotra Piechniaka. W pierwszym przypadku Dmytro Janczuk złapał za koszulkę Piechniaka, w drugim takiego samego przewinienia dopuścił się Hubert Giletycz wobec Książka.
Remis najwyraźniej nie zadowolił żadnej z rywalizujących stron.
– Mecz miał wahania. Początek należał do Łady, potem do końca pierwszej połowy to my mieliśmy przewagę. W drugiej połowie przeszliśmy do gry w obronie. Zbyt mocno daliśmy się zepchnąć do defensywy. Zapłaciliśmy za to gorzką cenę. Jak Łada wyrównała, to znów my zaczęliśmy dominować na boisku. Obie drużyny miały sporo okazji, by strzelić zwycięską bramkę. Po strzale Wlaźlika jeden z zawodników Łady wybił piłkę ręką sprzed bramki. Sędzia uznał, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami gry. To była kolejna kontrowersja. Chcieliśmy ten mecz wygrać, Łada też dążyła do zwycięstwa. Myślę, że oba zespoły powinny szanować ten jeden punkt, zwłaszcza w kontekście błędów popełnianych przez sędziego. Warunki do gry były bardzo trudne. Trzeba docenić oba zespoły, że w takiej duchocie i wysokiej temperaturze powietrza narzuciły sobie tempo gry na bardzo wysokim poziomie – komentuje trener Zarczuk.
Poprzednie rozgrywki w IV lidze Janowianka zakończyła na drugim miejscu, a Łada – czwartym. W kolejnym sezonie zapewne tylko zespół z Janowa Lubelskiego był zadowolony z powtórzenia tego osiągnięcia.
Przeczytaj: PIŁKARSKA IV LIGA: Łada 1945 Biłgoraj w końcu przełamała swoją niemoc
– Poprzedni sezon był bardzo dobry w naszym wykonaniu. Nabraliśmy apetytu, by ponownie zająć miejsce w czołówce ligowej tabeli. Zdajemy sobie sprawę z tego, że liga stała się znacznie mocniejsza i chyba bardziej wyrównana, więc powtórzenie wyniku z ostatnich rozgrywek nie będzie łatwym zadaniem. Wiele klubów dokonało znaczących roszad w swoich składach. Chętnych do zajęcia miejsca w czołówce tabeli będzie wielu – twierdzi Zarczuk.
Janowianka przekonała się, że piłkarskie życie w tym mieście bez Ukraińca Jurija Perina też istnieje. Najskuteczniejszy piłkarz w poprzednim sezonie lubelskiej IV ligi, strzelec 32 goli dla Janowianki, odszedł tego lata do Opolanina Opole Lubelskie. – Myślę, że Piechniak jest w stanie godnie go zastąpić – mówi Zarczuk.
Drużynę z Janowa Lubelskiego w trakcie letniego okienka transferowego opuścili także Jan Sobczuk (wrócił do Motoru II Lublin) oraz Filip Belabrowik z Białorusi i Tobechukwu Daniel Eze z Nigerii (obaj obcokrajowcy szukają nowego sportowego pracodawcy).
Z występującego w podkarpackiej IV lidze Sokoła Kamień oprócz wspomnianego Piechniaka przybył Wiktor Stępniowski. Drugim obok Szymańskiego pozyskanym bramkarzem jest Patryk Rojek z Kryształu Werbkowice. Jakub Wlaźlik doszedł z Wisły Puławy (w rundzie wiosennej występował w Karpatach Krosno na zasadach wypożyczenia), Paweł Zięba ze Stali Kraśnik, a Kacper Piskorski – z Sokoła Konopnica (lubelska „okręgówka”).
– Staraliśmy się, żeby kadra naszego zespołu na rundę jesienną była bardziej zbilansowana. Chodzi mi o to, że dążyliśmy do tego, żeby zbudować taką kadrę, aby na każdej pozycji mieć po dwóch zawodników, którzy będą ze sobą rywalizowali o miejsce w składzie. Myślę, że ten zamiar udało nam się zrealizować. Byliśmy bogatsi o doświadczenia z poprzedniego sezonu. Jak nam wypadło ze składu trzech zawodników, a wśród nich Perin, to nie byliśmy w stanie zdobyć choćby punktu w Opolu Lubelskim. W tych rozgrywkach całkiem nieźle sobie radzimy, jeśli nie ma w składzie jakiejś ważnej postaci. W meczu z Ładą nie zagrał Tomasz Sadowski, który do tej pory był ostoją naszej defensywy. Myślę, że w pierwszej połowie Mariusz Pawełkiewicz, a w drugiej Sebastian Brytan bardzo dobrze wywiązali się z roli środkowego obrońcy – tłumaczy Zarczuk.
Janowianka Janów Lub. – Łada 1945 Biłgoraj 2:2 (2:1)
Gole: 0:1 Białek 16 (z karnego), 1:1 Piechniak 38 (z karnego), 2:1 Piechniak 45 (z karnego), 2:2 Błajda 71.
Janowianka: Szymański – A. Pawełkiewicz, M. Pawełkiewicz, Mulawa, Lebioda (46 Brytan) – Książek (59 Wlaźlik), Birut, Mistrzyk, Zięba (72 Bodziuch) – Sprawka (72 Stępniowski), Piechniak; trener Zarczuk.
Łada: Alfimow – Pawluk (41 Gawroński), Gonczarewicz, D. Chmura, Giletycz – Janczuk (72 Kołodziej), Wójtowicz (50 Błajda), Poleszak (46 Okoń – Cygan (55 Dorosz), Białek, Wojtyło (90 Mucha); trener Zając.
Żółte kartki: M. Pawełkiewicz, Mulawa (Janowianka), Okoń – dwie, Janczuk, Giletycz, Wojtyło (Łada). Czerwona kartka: Okoń 90 (Łada). Sędziował: Jabłoński (Chełm).
Napisz komentarz
Komentarze