Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 12:14
Reklama Baner reklamowy firmy WODBET
Reklama

Święta u Galicyjanów

Jest osobą niezwykle ciepłą, życzliwą. Emilia Kozłowska z domu Nowaczek opowiedziała nam o zwyczajach wigilijnych w Suchowoli-Kolonii (gm. Adamów), swoim wojennym weselu, okupacyjnych losach mieszkańców rodzinnej miejscowości oraz m.in. sławnych butach suchowolakach.
Święta u Galicyjanów

– W miejscu gdzie mamy teraz naszą wieś było kiedyś tylko puste pole. Osiedlili się tam w dawnych czasach ludzie z Galicji. Tak mi opowiadał mój tatuś. Coś w tym mysi być. Bo np. suchowolcy z sąsiedniej Suchowoli oraz np. ludzie z Hutkowa nadal mówią, że my jesteśmy Galicyjany (pisownia oryginalna – przyp. red.). – tłumaczy pani Emilia. I dodaje: – Nasza wieś jest ładnie położona, co docenili nie tylko dawni osadnicy, ale także dzisiejsi turyści. Coraz więcej z nich buduje u nas domy letniskowe. Mamy już takich kilka. 

Tytoń był wszędzie

Kim dokładnie byli ci tajemniczy, pierwsi osadnicy? Co ich do przyjazdu na Zamojszczyznę skłoniło? Nie wiadomo. Tak podobno powstała jednak malownicza, roztoczańska wioska. Jej historię możemy poznać dzięki niezwykłej relacji pani Emilii. 

– Urodziłam się w Suchowoli-Kolonii w 1927 r. Mój tato nazywał się Feliks Nowaczek, a mamusia – Bronisława. Miałam dwóch braci: Mariana i Edwarda oraz siostrę, Helenę. Moi rodzice byli rolnikami, tak jak nasi sąsiedzi... Nie było w naszej wsi Ukraińców czy Żydów – opowiada pani Emilia. –  Przed wojną Żydzi mieszkali jednak w pobliskiej Suchowoli (w latach 20. ub. wieku było ich 32 – przyp. red.). Jeden z nich nazywał się Bućko i miał dobrze zaopatrzony sklep. Inny, żydowski sklep istniał w Hutkowie. Należał do niejakiego Duwika. W okolicy żyli też dawniej prawosławni. Modlili się w cerkwi w Suchowoli. A nasza katolicka parafia znajdowała się w Krasnobrodzie. 

Suchowola-Kolonia nie była małą wsią. Według spisu powszechnego z 1921 r. stały tam 133 domy, w których żyło 776 osób. Wszyscy mieszkańcy rzeczywiście zadeklarowali, iż są narodowości polskiej. Rodzice pani Emilii mieli w tej malowniczej, przedwojennej miejscowości drewniany, kryty strzechą dom. Nie różnił się od innych. Wchodziło się do niego przez sień, a stamtąd do kuchni i trzech pokojów. W największym znajdował się warsztat stolarski ojca pani Emilii. 

– Tatuś przechowywał w tym pokoju różne stolarskie narzędzia. Wyrabiał młynki do czyszczenia zboża, stoły, szafki, ale także konne wozy. Miał fach w ręku.  Dzięki temu bieda nas jakoś nie dotykała – wspomina Emilia Kozłowska. – Rodzice mieli też siedem hektarów pola ornego i hektar łąki. Jak wszyscy w okolicy uprawili pszenicę, jęczmień, ziemniaki, a potem także tytoń. To była odmiana, którą nazywano czarną. Pamiętam, że po zebraniu z pól, tytoniowe liście były suszone wszędzie: na ścianach budynków, płotach, komórkach, gdzie się tylko dało. Jak słońce trochę przygrzało, to w całej wsi unosił się z tych liści charakterystyczny, przykry zapach. 

Wróżenie z kutii

Rodzinny dom ze wspomnień pani Emilii był miejscem niezwykłym. Zwłaszcza podczas świąt Bożego Narodzenia. – Pamiętam to jak dziś. Przed Wigilią tatuś przynosił do domu snopek żyta, który nazywano królem. Wiązało się go w trzech miejscach. Tatuś stawiał tego króla w kącie pokoju, za łóżkiem. Przynosił także do domu choinkę, pod którą kładziono sianko – wspomina pani Emilia. – Na jej gałązkach wieszaliśmy jabłka, ciastka i łańcuszki wykonane ze skrawków kolorowego papieru. Dzieci mogły się też bawić na słomie, którą rodzice rozkładali na podłodze w kuchni.  

Podczas Wigilii poszczono. Dzieci tego dnia dostawały w domu pani Emilii zaledwie po kilka okruszków chleba oraz kawę zbożową. Dopiero wieczorem, gdy zabłysła pierwsza gwiazdka siadano do stołu. Na półmiskach pojawiały się postne potrawy, m.in. kapusta z grochem i olejem, ryba oraz pączki na oleju. Daniem, które uważano za rodzaj wigilijnego deseru-rarytasu, była kutia: koniecznie z makiem, miodem, suszonymi jabłkami i rodzynkami. 

– Prezenty pod choinkę dzieci dostawały skromne. Były to szmaciane lalki z gałganków, czasami landrynki –  wspomina pani Emilia. – A po wigilijnym posiłku rodzice wysyłali nas do drewutni. Przynosiliśmy stamtąd naręcze porąbanego drewna i potem je liczyliśmy. Gdy liczba była parzysta, pannę czekało w tym roku zamążpójście. Można też było pójść do płotu i objąć sztachety. Potem także się je zliczało. W tej wróżbie liczba parzysta także oznaczała zamążpójście. Inna wróżba była np. na św. Szczepana. W ten dzień raniutko trzeba było zebrać słomę, a właściwie to, co z niej w kuchni po zabawach dzieci zostało. Dziewczyny brały ten słomiany proch i kurz w podołek sukienki i koniecznie boso biegły za stodołę. 

Trzeba było taki pakunek wyrzucić przed siebie i... nasłuchiwać. Co można było z tego wywróżyć? – Z której strony zaszczekał pies, z tej strony miał przyjść w tym roku kawaler. Gdy się pies nie odezwał – wiadomo było, że kawaler się nie pojawi – opowiada pani Emilia. "Ja przed ostatnią wojną byłam jeszcze taką podpanienką (pisownia oryginalna), ale też sobie w ten sposób wróżyłam. Tak robiły zresztą także inne dziewczyny z mojej szkoły. Bracia się ze mnie bardzo wówczas śmieli... Ale święta były piękne. Dzieliliśmy się opłatkiem, śpiewaliśmy kolędy, wspólnie modliliśmy się. Opłatek w innym kolorze niż ludzie dostawały także gospodarskie zwierzęta". 

Krystyna Kościk z Zamościa, córka pani Emilii, pamięta wigilijną wróżbę z sąsiedniego Adamowa. – Rodzina mojego męża pochodzi z tej miejscowości – tłumaczy pani Krystyna. – Tam na Wigilię także podawano taką wschodnią kutię. Wtedy teść brał jej trochę na łyżkę i mówił robiąc znak krzyża: Tędy szedł Pan Jezus (wykonywał wówczas prawą ręką ruch pionowy), tędy Matka Boska (robił ruch poziomy), a tędy... wszyscy święci. I wtedy wyrzucał kutię z łyżki na sufit. 

Gdy dużo ziaren pszenicy przylepiło się do sufitu, była to dobra wróżba. Zwiastowała np.  urodzaj, dostatek, większe powodzenie w życiu. 

Więcej na ten temat w najnowszym, świątecznym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

 

 

ReklamaBaner reklamowy Goldsun - Fundacja Czysta Dotacja
ReklamaBaner reklamowy B Firmy Sunflowers
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: "Droga przez mękę" aby dojść do orzecznictwa trzeba pokonać odcinek z parkingu przy parku lub walczyć o miejsce parkingowe przy bloku nr 8. Jeżeli będziemy mieli szczęście i znajdziemy miejsce to zaczyna się walka dziurawym chodnikiem i wysokimi krawężnikami. Takie mamy realia udogodnień dla niepełnosprawnych. Mieszkzńcy bloku wracający z pracy siedzą w samochodach i wypatrują wolnego miejsca postojowego bo przecież większość miejsc jest zajęta przez pracowników Krok za krokiem, pacjentów przychodni Żak, stomatologa, okulisty lub petentów ZGL. Takie instytucje jak przychodnie nie powinny znajdować się w blokach gdzie nie ma przystosowanych warunków oraz miejsc parkingowych.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 11:26Źródło komentarza: Zamość: Przyjeżdża niepełnosprawny do urzędu i... nie ma gdzie zaparkowaćAutor komentarza: PO to złoTreść komentarza: taaaak. tak samo jak GeblewiczowiData dodania komentarza: 22.11.2024, 11:10Źródło komentarza: Nigdy nie rób tak na drodze ekspresowej! GDDKiA publikuje nagranie ku przestrodze [VIDEO]Autor komentarza: RomanTreść komentarza: patrolowali na ul. Granicznej ? Na ulicy Granicznej od kliku lat autobusy MZK zatrzymują się na zakazie.. Nie ma przystanku a ludzie wysiadają i wsiadają. I nikt nigdy tego nie widział ? Czy może patroluja ślepi ?Data dodania komentarza: 22.11.2024, 11:08Źródło komentarza: Zamość: Był poszukiwany, miał dożywotni zakaz kierowania i 4 promile, gdy został zatrzymanyAutor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: Jest jednak pewna różnica. Konflikty z Ukraińcami za ostatnie 200 lat: Wołyń, wojna 1919. Konflikty z Rosją za ostatnie 200 lat: wsadzenie marionetkowego rządu Bieruta i 40 lat gospodarczego pasożytnictwa, masowe gwałty i rabunki dokonywane przez czerwonoarmistów, przyczółek Czerniakowski (żołnierze Berlinga zostali wysłani na pewną śmierć), 17 września, mord w Katyniu, deportacje do Kazachstanu, Obława Augustowska, krwawe stłumienie akcji Burza, wymordowanie obrońców Grodna, tzw. "proces szesnastu", tzw. Tragedia Górnośląska (1945), operacja polska NKWD, wojna 1920, zsyłki na Sybir, ponad sto lat wynarodowiania, krwawe stłumienie powstania styczniowego i listopadowego.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 09:46Źródło komentarza: Lubelskie: Atak Rosji na zachodnią Ukrainę. Poderwano nasze myśliwceAutor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: Da, da, tavarisz. Jak zawsze zły zachód sprowokował miłującą pokój Rosję. Dziwne tylko, że za każdym razem, to ruskie czołgi wjeżdżają pierwsze.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 09:15Źródło komentarza: Lubelskie: Atak Rosji na zachodnią Ukrainę. Poderwano nasze myśliwceAutor komentarza: XxlTreść komentarza: Tera może do kryminalnej wezmo....?Data dodania komentarza: 21.11.2024, 22:12Źródło komentarza: Zamość: Policjant w czasie wolnym od służby zatrzymał poszukiwanego
Reklama