Od pierwszego gwizdka lepsze wrażenie sprawiali przyjezdni, którzy kreowali grę. W 12 min Omega ruszyła z kontrą, ale aktywnemu Filipowi Maciejewskiemu zabrakło centymetrów, żeby przerzucić piłkę nad Wojciechem Markowiczem. W odpowiedzi Kamil Kaproń ładnie obrócił się w polu karnym, ale z czternastu metrów huknął nad poprzeczką.
Po chwili Kaproń soczyście przyłożył z dystansu, jednak minimalnie chybił. Tuż przed przerwą czujność Piotra Sasima sprawdził zaś Mateusz Wasieczko. Po zmianie stron spotkanie się wyrównało, a obie drużyny nadal chciały bardzo je wygrać. W 57 min nad poprzeczką główkował wszędobylski Arkadiusz Kuciak. W odpowiedzi groźnie z dystansu huknął Maciejewski. W 68 min Omega powinna prowadzić. Jarosław Goch wyłożył piłkę Bartoszowi Niziołowi, ale snajper miejscowych z trzech metrów (!) nie trafił w bramkę. Po drugiej stronie dwukrotnie przed szansą stawał zaś Dawid Banaś, ale bramkarz gospodarzy był górą.
– Lepiej dwóch rannych niż jeden zabity. Chcieliśmy ten mecz wygrać, ale po ostatnim gwizdku uważam, że remis jest uczciwy. Mecz mógł się podobać, bo żadna z drużyn nie kalkulowała – spuentował krótko wynik trener Paweł Lewandowski.
Więcej przeczytasz w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze