W filmie dwukrotnie "wystąpiła" zabytkowa cerkiew z miejscowości Kniazie na Zamojszczyźnie. Pojawia się ona na początku i na końcu tego pięknego, czarno-białego obrazu. Dziejące się w tej zniszczonej świątyni sceny niejako spajają fabułę filmu. Tam doszło także do wydarzeń, które są szeroko omawiane na forach internetowych.
Czy to było samobójstwo?
"Zimna wojna" to opowieść o trudnej historii miłości dwojga ludzi (w rolach głównych Joanna Kulig oraz Tomasz Kot: w filmie występują także Agata Kulesza, Borys Szyc, Adam Woronowicz i Adam Ferency) w latach 50. i 60. ub. wieku. Ten płomienny, skomplikowany romans dzieje się w kilku państwach: w stalinowskiej ponurej Polsce, we Francji, Jugosławii oraz w okupowanych Niemczech. Zdjęcia w "Zimnej wojnie" są niezwykle piękne, czasami wręcz urzekające (był za nie odpowiedzialny Łukasz Żal, znany operator filmowy). Uwieczniono na nich także piękną, ale bardzo zniszczoną cerkiew grekokatolicką w miejscowości Kniazie (gm. Lubycza Król.). Można ją oglądać w kilku scenach.
Na początku filmu wchodzi do świątyni Lech Kaczmarek, czyli Borys Szyc, karierowicz i cwany komunistyczny aparatczyk, kierownik administracyjny zespołu muzycznego. Coś go tam jednak uwiera. Wyraźnie nieswojo czuje się w towarzystwie świątynnych fresków, które sprawiają wrażenie jakby były z innego świata. Niepokoi go zwłaszcza malowidło przedstawiające patrzące wprost na niego "wszystkowiedzące oko" (to symbol Boga lub opatrzności). W ostatniej scenie "Zimnej wojny" w cerkwi pojawiają się także główni bohaterowie filmu. Biorą w niej pośpieszny, symboliczny ślub, a potem coś połykają.
To właśnie ta scena jest dość niejednoznaczna i szeroko komentowana (można zresztą domniemywać, że taka była intencja autorów "Zimnej wojny"). "Ważne pytanie. Czy ostatnią scenę traktować jako samobójstwo? Czy oni połykają tam tabletki? Mi się to wydało tak niedorzeczne, że odebrałem to jako cukierki. Nadal nie rozumiem tego zakończenia" – dopytywał wyraźnie skonsternowany internauta na forum internetowym www.filmweb.pl.
Fot. Bogdan Nowak
Napisz komentarz
Komentarze