Podczas wojny obronnej 1939 r. w okolicy Suchowoli dzielnie walczyła z Niemcami Krakowska Brygada Kawalerii. Potem w tych stronach znalazła się także Mazowiecka BK pod dowództwem płka Jana Karcza. Na polach pomiędzy Suchowolą, Suchowolą-Kolonią i Bożą Wolą w nocy z 22 na 23 września doszło do natarcia na niemieckie pozycje. Pomimo początkowych sukcesów, polski atak został rozbity. Była to ostatnia bitwa Mazowieckiej BK.
Doszło też do represji wobec ludności cywilnej.
Potężne hura, hura!
– Była bitwa, bardzo blisko. Skryliśmy się w okopie. To był dół, na dnie którego rodzice położyli trochę słomy – wspominała w 2017 r. Emilia Kozłowska z Suchowoli-Kolonii (gm. Adamów).– Znajdował się za naszymi budynkami i miał jedno wejście. Wokół nas biły kule. Baliśmy się, że któraś wpadnie do środka. Pamiętam, że tatuś zatkał wejście do okopu poduszką... Słyszeliśmy też takie potężne hura, hura!
Po bitwie okoliczni mieszkańcy zbierali na polach ciała poległych. Z obu walczących armii – Tak zarządzono. Chłopi jednak zapytali, gdzie zabitych Niemców pogrzebać? Ksiądz Bocian (miał na imię Władysław) powiedział, żeby ich ciała zrzucić do dołów, gdzie wcześniej lasowano wapno, potrzebne na budowę kościoła w Suchowoli. Były takie wówczas trzy, może cztery. Zabitych tam wrzucono i zasypano. Potem jednak Niemcy zrobili ekshumacje i tych poległych zabrali. Aresztowali także księdza. Nigdy już potem nie wrócił do Suchowoli.
Ks. Władysława Bociana, proboszcza parafii w Suchowoli, obwiniano o "akt profanacji" niemieckich zwłok oraz współudział w obrabowaniu poległych, niemieckich wojaków. Osadzono go na zamojskiej Rotundzie i traktowano tam jak pospolitego przestępcę. Był poniżany i torturowany. Potem trafił na Zamek Lubelski. Duchowny został w Lublinie rozstrzelany w 1940 r.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze