Te kontrole są niezapowiedziane. Nikt nie wie, którego dnia i o jakiej porze zapukają do niego mundurowi i pracownicy Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Zamość. Wizyty są z reguły reakcją na sygnały od mieszkańców, których np. niepokoi kolor czy zapach dymu wydobywającego się z komina sąsiada.
– Nie tylko reagujemy na sygnały płynące od mieszkańców, ale niezależnie od tego prowadzimy systematyczne kontrole domowych palenisk. Głównym motywem jest troska o jakość środowiska, w którym żyjemy. Zwrócę uwagę, że uprawnienie ustawowe do dokonywania kontroli traktujemy jako imperatyw do rzetelnego działania na rzecz dobra wspólnego – wyjaśnia Marian Puszka, komendant Straży Miejskiej w Zamościu.
Od początku października do końca listopada Straż Miejska skontrolowała 25 domowych kotłowni. W tym samym czasie strażnicy podjęli również 76 interwencji dotyczących wypalania tzw. odpadów zielonych w przydomowych ogrodach. Mandatów (maksymalny może wynieść 500 zł) za spalanie śmieci w piecach nie było. Bo nikt nie został przyłapany na gorącym uczynku, ani też badania nie wykazały, by w próbkach popiołu były substancje zabronione.
Komendant Puszka uważa, że w Zamościu sytuacja jest zadowalająca. – Zachęcam jednak mieszkańców, aby ogrzewając swoje domy wykorzystywali do tego technologię "od góry". To będzie korzystniejsze dla naszego środowiska, ale również bardziej ekonomiczne – przekonuje.
Na czym ta metoda polega? Poszperaliśmy w internecie. Okazuje się, że to dość proste, a cały trik polega na przeniesieniu warstwy żaru z dołu na górę paleniska. W takiej sytuacji żar pomału schodzi ku dołowi, a dym wydostający się jest bardziej czysty, bywa że niemal przezroczysty i powstaje z niego więcej ciepła.
Napisz komentarz
Komentarze