Boże Narodzenie na pewno nie kojarzy się Kameruńczykom ze śniegiem, bo go tam po prostu nie ma, raczej z chłodnymi porankami, gdyż w grudniu przypada środek pory suchej. Pojawia się też mgła. Tak więc pogodowo to mgła i chłód są w Kamerunie zwiastunami zbliżających się świąt.
Kameruńczycy obchodzą tylko jeden dzień świąt. W Wigilię spożywają kolację, na której nie może zabraknąć kury i mięsa wieprzowego. Kolacja przygotowywana jest po mszy św. wigilijnej, która odprawiana jest dość wcześnie. Po mszy św. rodzice dają dzieciom prezenty. Generalnie jest jednak mniej świątecznie i rodzinnie niż w Polsce. W Wigilię nie ma postu, na stole jest mięso i wino palmowe, pite na okrągło, nie tylko przy okazji świąt. Kameruńczycy nie mają tradycyjnych potraw wigilijnych i nie ma tradycji dzielenia się opłatkiem. Spożywane są potrawy świąteczne, takie same jak na przykład na weselach.
Czasami w gazetach można przeczytać dość szokujące tytuły, np. „Wąż boa na Wigilię”. Afryka jest egzotyczna – rzeczywiście czasami je się mięso z boa, z antylop, są plemiona, które jedzą mięso z małpy czy krokodyla. Na Wigilię jednak takie potrawy występują bardzo rzadko, bo to nie jest czas na polowanie, łatwiej poluje się w porze deszczowej.
Choinki, jeżeli są, to tylko plastikowe. Natomiast powszechnie dekorowane są palmy. Zwyczaj ten przyszedł z Niemiec, gdy Kamerun był kolonią niemiecką. Choinki dekorują wszyscy, nie tylko chrześcijanie. Jedno się nie zmienia – czy to pod plastikową choinką, czy to pod palmą można znaleźć cukierki.
Kameruńczycy, jak cała Afryka, są rozśpiewani. Nie ma Kameruńczyka, który nie umiałby śpiewać lub tańczyć, nie tylko od święta. Mają to we krwi. Pieśń i taniec towarzyszy ich kulturze nieustannie. Jednak kolęd, takich samych czy podobnych do tych, jakie można spotkać w Polsce, nie znają. Mają natomiast pieśni o Bożym Narodzeniu.
Napisz komentarz
Komentarze