O tym jak te rozmowy wyglądały, dowiadujemy się z dzieła pt. "Opis po dwa razy odprawioney negocyacyi z Janem Zamojskim (pisownia oryginalna) kanclerzem w. k. i p. Vanozzi, posłanym do niego przez kardynała Henryka Gaetani, legata a latere papieża Klemensa VIII roku 1596". Manuskrypt tego obszernego raportu oraz korespondencję ówczesnych dyplomatów przez wiele lat przechowywano we włoskich bibliotekach. Dokumenty wydano jednak w 1839 r. w specjalnym "Zbiorze pamiętników o dawnej Polszcze" (zebrał je Julian Ursyn Niemcewicz). Robią niezwykłe wrażenie...
Kardynał Henryk (Enrico) Gaetani zasłynął jako zdolny i przedsiębiorczy przedstawiciel Stolicy Apostolskiej. Delegowano go – jako papieskiego legata – do prowadzenia skomplikowanej polityki kościelnej najpierw we Francji, a potem w Polsce (pełnił tę funkcję w latach 1596-1597). Bonifacy Vanozzi był jego sekretarzem oraz dyplomatą. Przed planowanym wyjazdem do Zamościa dostał od "swojego" kardynała instrukcję postępowania z Janem Zamoyskim, kanclerzem i hetmanem wielkim koronnym Rzeczpospolitej.
Ten dokument zachował się. Czytamy w nim m.in. "Panie Vanozzi mój sekretarzu, udasz się za pomocą bozką i mojem błogosławieństwem do Zamościa lub gdzie się P. kanclerz znajdować będzie. Oddasz mu credentiales (chodzi o rodzaj listów uwierzytelniających) przeze mnie do niego pisane, łącząc wyraz najgrzeczniejszego i najprzychylniejszego oświadczenia mej atencyi (chodzi o respekt, szacunek)" – pisał purpurat w instrukcji dla swojego sekretarza, który miał także podczas swojej misji zapowiedzieć przybycie kardynała Gaetani do Polski oraz... wplątać nasz kraj w wojnę z Turcją.
"Że szlachetność, waleczność i wspaniałość Polaków nie powinna tej zręcznej opuszczać pory, do zwojowania Turków i oddalenia ich nie tylko od sąsiedztwa, lecz może nawet do wypędzenia z Europy, kiedy zbieg przyczyn i okoliczności zdają się zapewniać o zwycięstwie i zaręczają dostąpienia tego celu" – czytamy dalej w kardynalskiej instrukcji. "Że sama przystojność i przyzwoitość wymaga, aby naród Polski nie odmawiał złączenia się z Cesarzem, Panem tak wysokiej dostojności, tem bardziej za wdaniem się Ojca Ś. gdy z taką usilnością zbliżyć ich pragnie".
Nie wiadomo było jak potoczą się rozmowy. Vanozzi miał jednak ostrzec kanclerza, iż w przypadku nie wstąpienia Rzeczpospolitej do antytureckiego sojuszu nasz kraj może narazić się na złą opinię, a nawet izolację. "Polacy ściągną na siebie rozliczne nagany: mianowicie, że nie chcieli wespół dzielić sprawy uznanej przez cały świat za korzystną, zaszczyt przynoszącą, pobożną, świętą, i dla całego państwa Chrześcijańskiego nader użyteczną (...)" – ostrzegał kardynał Gaetani.
Sprawa była pilna. Vanozzi ruszył w podróż w "przystojnej" sześciokonnej karecie. Towarzyszyło mu trzech służących oraz tłumacz. Podróżnicy pojawili się w Zamościu w październiku 1596 r.
"To miasto tak nazwane od przezwiska P. Kanclerza z fundamentów przez niego wystawione jest piękne, ozdobne i w guście włoskim" – czytamy w relacji kardynalskiego wysłannika. "Domy ma dobre w teraźniejszym sposobie po większej części murowane. Jest oraz twierdzą obronną, nie tak przez własne położenie, lecz że opasane siedmią szańcami i fosami napełnionemi bieżącą wodą. Tamże wystawił i założył kolegiatę pod tytułem Ś. Tomasza Apostoła. Ten kościół hojno opatrzył i wspaniale przyozdobił".
Vanozzi wspomniał też o Akademii Zamojskiej (w 1596 r. powtórnie na rektora tej uczelni obrano Melchiora Stefanidesa). Jak zauważył w mieście kształciła się także młodzież z uboższych rodzin.
"Nauczają (tam) wszelkich nauk i dają stopnie doktorskie, oprócz Teologji, tudzież seminarium na pięćdziesiąt ubogiej młodzieży, nazwanych Alumni. Utrzymywani, żywieni i odziani są kosztem Kanclerza, w czem wszystkiem okazuje (on) umysł prawdziwie szlachetny i wspaniały" – pisał Vanozzi,
Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze