Latem w biłgorajskim zespole doszło do rewolucji kadrowej. Klub postawił na doświadczony „zaciąg” z Lublina. W efekcie skład stał się zdecydowanie mocniejszy niż w poprzednim sezonie. Łada zbierała pochlebne recenzje za swoją grę. Gołym okiem było widać, że zdecydowanie podniosła swoją jakość piłkarską, jednak jeśli weźmiemy pod uwagę uzyskane wyniki i sytuację w tabeli, to niewiele w ciągu roku się zmieniło. W połowie rozgrywek Łada zajmuje czwartą pozycję.
Wywalczyła trzydzieści trzy punkty, a do pierwszej w tabeli Stali Kraśnik traci aż jedenaście. W tym sezonie wprowadzone zostały baraże o awans do III ligi. Zagra w nich zespół, który zakończy rozgrywki na drugim miejscu. Jednakże do pozycji barażowej, zajmowanej aktualnie przez Lubliniankę, też Ładzie dużo brakuje – aż dziesięć punktów. Do poprzedniej rundy wiosennej zespół z Biłgoraja, choć zdecydowanie słabszy, mógł więc przystępować z większymi nadziejami niż obecnie, po tych licznych letnich wzmocnieniach.
– Myślę, że Łada już odpadła z rywalizacji o awans do III ligi. Szkoda, bo trochę pieniędzy klub wpakował w tę drużynę, a założenia były zupełnie inne. Kiedyś już to w Biłgoraju przerabialiśmy, ale wtedy ogromne koszty utrzymania zespołu zbudowanego z lubelskiego „zaciągu” przyniosły Ładzie awans do III ligi. W tym sezonie taki sukces jest już niewykonalny – komentuje Artur Piskorski, były długoletni piłkarz Łady.
Koronnym argumentem w obronie Łady mają być właśnie liczne zmiany kadrowe, dokonane latem. W trakcie letniego okienka transferowego z Łady odeszli: Michał Skiba i Michał Wojtowicz (obaj do Tomasovii Tomaszów Lubelski), Patryk Malec i Marcin Szczepaniak (obaj do Orląt Radzyń Podlaski), Jakub Paćkowski (do Gromu Różaniec), Paweł Nawrocki (do Olimpiakosu Tarnogród), Jakub Kamiński (do Kłosa Gmina Chełm) oraz Brazylijczyk Josue Oliveira Da Silva i Francuz Alassane Sanou (obaj wyjechali za granicę). Przybyli: Wojciech Białek (z Avii Świdnik), Patryk Czułowski (ze Świdniczanki), Hubert Giletycz, Bartłomiej Poleszak, Mateusz Wójtowicz, Mateusz Wójcicki i Fabian Gawroński (wszyscy z Lublinianki), Dariusz Cygan (ze Startu 1944 Krasnystaw), Aleksander Okoń (z Igloopolu Dębica) i Ukrainiec Stanisław Wołkodaw (wrócił z Gromu).
CZYTAJ TEŻ: Piłka ręczna: Lider pokazał klasę. Padwa Zamość musi pogodzić się z porażką
– Nie możemy mówić, że Łada nie wykorzystała w tej rundzie swojego potencjału. Drużyna była w przebudowie. Zmieniła się na lepsze. Podobała mi się gra zespołu, a także to, jak trener Marcin Zając mądrze nim zarządzał. Dużo mocniejsza była ławka rezerwowych. Jak zmiennicy wchodzili do gry, to zespół nie tylko tracił jakość, lecz nawet zyskiwał. Widać było upór drużyny w dążeniu do wspólnego celu, ale nie zawsze przynosiło to zamierzone efekty, bo taka jest piłka nożna. Letnie transfery okazały się trafione. Młodzi chłopcy z Biłgoraja mieli się od kogo uczyć – twierdzi Piskorski.
Nie sposób się z tymi stwierdzeniami nie zgodzić, tyle tylko, że wszystkie trzy zespoły, które na półmetku sezonu wyprzedzają w tabeli Ładę, czyli Stal Kraśnik, Lublinianka i Tomasovia także w trakcie letniego okienka transferowego przeszły drastyczną personalną metamorfozę.
– To czwarte miejsce, a także trzydzieści trzy zdobyte puntky są dla Łady dobrym prognostykiem przed rundą wiosenną i kolejnymi rozgrywkami. W krótkim czasie sztab szkoleniowy stworzył bardzo dobry zespół, który u siebie nie przegrał ani jednego meczu. Drużyna w każdej formacji posiadała solidnych i doświadczonych zawodników. Skład uzupełniała perspektywiczna młodzież. Jedyną bolączką były mecze wyjazdowe. Na boiskach przeciwników drużyna słabiej punktowała, bo niekiedy brakowało jej koncetracji i pewności siebie. Uważam, że plany na rundę jesienną pokrzyżowały konktuzje kilku czołowych zawodników – Patryka Dorosza, Macieja Chmury i Adama Pawluka – twierdzi Jarosław Hasiak, były długoletni piłkarz Łady, jedna z ikon biłgorajskiego piłkarstwa.
Problemem mogły być pojawiające się niekiedy zaległości płacowe wobec zawodników.
– Jeśli chodzi o sytuację finansową, to mieliśmy lepsze i gorsze momenty. Zdarzały się obsuwy w płatnościach, ale panowaliśmy nad sytuacją. Nie wszystko od nas zależało. Na pewne sprawy nie mieliśmy wpływu. Niekiedy musieliśmy poczekać na środki od sponsorów. Wszyscy w zarządzie zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że w przeszłości różnie bywało z finansami w naszym klubie, więc robiliśmy wszystko, co mogliśmy, żeby nie powtórzyć pewnych sytuacji. Zawsze przed piłkarzami stawialiśmy sprawę jasno i uczciwie. Nawet jeśli był poślizg z wypłatą należności, to wszelkie zobowiązania regulowaliśmy, nie uchylaliśmy się od tego i nie zwodziliśmy zawodników.
Niekiedy potrzebowaliśmy więcej czasu na realizację zobowiązań, ale zawsze słowa dotrzymywaliśmy. A jeśli chodzi o rundę jesienną, to ja jestem zadowolony z tego, jak drużyna w niej wypadła. Moja osobista ocena zespołu jest pozytywna. Podobało mi się to, że staliśmy się zespołem grającym bardziej ofensywnie i rozgrywaliśmy piłkę dużo szybciej. Byłem pod wrażeniem tego, z jakim zaangażowaniem chłopaki dawali z siebie wszystko na boisku. Nie wszystko pod względem wyników wyszło tak, jak tego oczekiwaliśmy, ale taka jest piłka. Mamy bardzo dużą stratę punktową do Stali, ale nie powinniśmy się oszukiwać, że mieliśmy lepszy zespół. Klub z Kraśnika dysponował nieporównywalnie większymi finansami i lepszą kadrą. Był poza naszym zasięgiem – mówi Mateusz Bury z zarządu Łady.
Opóźnienia w wypłacie wynagrodzeń mogły wpłynąć na obniżenie motywacji zespołu. Trener Marcin Zając zapewnia, że tak nie było. – Jesteśmy dorosłymi i dojrzałymi ludźmi. Dobrze wiedzieliśmy, o co toczyła się gra. Każdy z nas miał przede wszystkim na celu dobro klubu i sukces zespołu. I tego się trzymajmy – przekonuje Marcin Zając.
PRZECZYTAJ: Hasztag „sami swoi”. Zamojszczyzna będzie żyła meczem Hetmana Zamość z Ładą 1945 Biłgoraj
Szkoleniowiec nie narzeka na dokonania swojego zespołu w rundzie jesiennej.
– Ja jestem zadowolony z tej rundy. Trafiłem latem do środowiska, dla którego Łada jest bardzo ważna. Dało się to odczuć. Zauważyłem, jak bardzo zawodnicy z Biłgoraja utożsamiają się ze swoim klubem. Jak wielkie znaczenie ma dla nich gra w Ładzie. W klubie poznałem działaczy, którzy tak bardzo interesowali się zespołem, że byli obecni na każdym treningu. A kibice jeździli za nami na wszystkie nasze mecze. Zdołaliśmy sprawnie przejść przez krótki okres przygotowawczy i stworzyć ciekawą drużynę, która w pewnym okresie wygrywała mecz za meczem. Wynik, który zespół „wykręcił”, jest naprawdę dobry – twierdzi trener Zając.
Straty punktów w meczach w zremisowanych meczach z Janowianką, Avią II Świdnik i Górnikiem II Łęczna, a także porażek z Tomasovią i Hetmanem Zamość można jednak było uniknąć.
Jestem ambitny, moja drużyna także. Zdajemy sobie sprawę z tego, że mogliśmy i powinniśmy wywalczyć więcej punktów. Niekiedy graliśmy dużo lepiej niż nasi rywale, ale gubiliśmy punkty, bo byliśmy nieskuteczni – tłumaczy trener Zając.
ŁADA 1945 BIŁGORAJ 2024/2025
Grało 23 piłkarzy: Aleksiej Gonczarewicz [Rosja] 16 (16), Hubert Giletycz 16 (16), Kacper Błajda 16 (14), Dmytro Janczuk [Ukraina] 16 (14), Karol Wojtyło 16 (14), Jakub Kołodziej 16 (10), Aleksander Okoń 16 (7), Dariusz Cygan 16 (4), Wojciech Białek 15 (15), Filip Mucha 15 (1), Damian Chmura 14 (14), Patryk Czułowski 14 (13), Bartłomiej Poleszak 14 (10), Mateusz Wójtowicz 14 (3), Anton Alfimow [Rosja] 13 (13), Patryk Dorosz 9 (3), Dariusz Kuliński 7 (2), Kacper Szmit 7 (0), Fabian Gawroński 5 (1), Mateusz Wójcicki 4 (3), Adam Pawluk 2 (2), Bartłomiej Kutryn 2 (1), Stanisław Wołkodaw [Ukraina] 2 (0).
Strzelcy: 15 goli – Białek, 4 – Kołodziej, Okoń, 3 – Cygan, Czułowski, Dorosz, 2 – Giletycz, Gonczarewicz, Mucha, Poleszak, 1 – Błajda, Janczuk, Wójtowicz; 1 samobójczy – Michał Piwnicki (Granit Bychawa).
Trener: Marcin Zając 16.
Napisz komentarz
Komentarze