Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 2 listopada 2024 08:14
Reklama
Reklama

Do kina na "Wołyń" marsz!

W trakcie realizacji zabrakło pieniędzy, dlatego powstała fundacja, która zbierała środki na uzupełnienie filmowego budżetu. W piątek (7 października) na ekrany wchodzi "Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego. Czego można się spodziewać po długo oczekiwanym obrazie?
Do kina na "Wołyń" marsz!

Autor: www.forumfilm.pl

Entuzjazmu nie kryją Wołyniacy, bo historia zbrodni na ich najbliższych w końcu została opowiedziana. – Dobrze by było, żeby ten film obejrzeli także Ukraińcy – mówi Janina Kalinowska, przewodnicząca zamojskiego Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu. – Widziałam fragmenty "Wołynia" i uważam, że pan Smarzowski stworzył wielkie dzieło, które można nazwać epopeją narodową. Uważam, że w tej chwili Polacy mają większą świadomość tego, co się wydarzyło na Wołyniu ponad 70 lat temu, ale wciąż nie jest to wiedza powszechna.

Pani Janina podczas rzezi była dzieckiem. Pod Uściługiem straciła całą rodzinę. Ocalała, bo nie zauważyli jej banderowcy, gdy leżała nieprzytomna pod ciałem zabitej matki.

Lepiej późno, niż wcale

Dr Leon Popek z lubelskiego oddziału IPN-u, autor głośnej publikacji "Ostrówki. Wołyńskie ludobójstwo", zauważa, że gdyby wcześniej powstał podobny obraz, to na pewno inaczej wyglądałyby dziś stosunki polsko-ukraińskie. – Dla mnie ten film jest bardzo ważny – mówi dr Leon Popek, który pomagał reżyserowi i ekipie filmowej jako konsultant. – "Wołyń" jest zadośćuczynieniem dla rodzin ofiar. Na polskich uczelniach nie było odważnych naukowców, którzy podjęliby ten temat, dlatego dzieło Władysława i Ewy Siemaszków (chodzi o "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945" – przyp. red.) wypełnia tę lukę. Podobnie było z filmowcami. Dobrze, że znalazł się w końcu Wojciech Smarzowski, który podjął się zadania i znakomicie się z niego wywiązał.

Zdaniem prof. Włodzimierza Osadczego, dyrektora Centrum Badań Wschodnioeuropejskich KUL Jana Pawła II w Lublinie, Wołyń przez całą powojenną historię był pozbawiony pamięci. – Jeśli Auschwitz czy Majdanek wzbudzają ból, to w kontekście Wołynia tego nie ma – mówi prof. Włodzimierz Osadczy. – Dzieło Wojciecha Smarzowskiego będzie pierwszym filmem, który będzie wypełniał tę lukę emocjonalną. Ma przestrzegać przed tym, co nie ma prawa się powtórzyć. Jeśli ktoś przyznaje się do wspólnoty narodowej i jest za pojednaniem polsko-ukraińskim to ma obowiązek zobaczyć ten film.

Więcej w papierowym wydaniu Kroniki Tygodnia.


ZOBACZ TAKŻE:

Rozmowę z Wojciechem Smarzowskim, reżyserem filmu "Wołyń". który w maju gościł w Zamościu.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Karola 05.10.2016 08:14
Ja pomaszeruje z mężem i znajomymi w sobotę na Wołyń. Na wyjście do kina umówiliśmy sie juz 2 tygodnie temu. Czekamy niecierpliwością. Recenzje są bardzo dobre, więc spodziewam sie bardzo dobrego filmu o bardzo dużej wartości.

Helena 04.10.2016 22:57
No pewnie, ze marsz! Ja idę już za 2 dni! Nie wyobrażam sobie, żeby nie pojść do kina na ten film.

pulpet 04.10.2016 22:02
Zapowiada się interesująco i mądrze ;) W końcu jakiś wartościowy film ;) Wybieram się w przyszłym tygodniu na seans ;)

Lidka 04.10.2016 17:03
Film wzbudzi wiele emocji i wiele wspomnień, sama mam rodzeni na Ukrainie i na film idę właśnie z wiekową ciocią z tamtej strony granicy.

 

 

ReklamaBaner boczny B1 firmy GOLDSUN
Reklama
Reklama