Mieszkaniec powiatu zamojskiego, lat 92, ze względu na zapalenie płuc trafił do ZSN w Zamościu. Na początku grudnia 2010 roku pielęgniarka przywiozła go na wózku inwalidzkim z łazienki do sali. Jak sama potem przyznała, z powodu ciasnoty na sali nie mogła manewrować wózkiem. Posadziła mężczyznę na łóżku, sama zaś odeszła odstawić wózek. Za chwilę miała powrócić i zakończyć czynności pielęgnacyjne pacjenta. W tym czasie mężczyzna spadł z łóżka. Złamał kość udową oraz doznał stłuczenia głowy. Dwa dni po wypadku zmarł.
Córka zmarłego wystąpiła do sądu, domagając się wysokiego zadośćuczynienia za śmierć ojca. Twierdziła, że szpital nie dopełnił nadzoru nad nim, a konsekwencje upadku miały wpływ na jego śmierć.
Sąd: były zaniedbania
Sąd Okręgowy w Zamościu posiłkując się opinią biegłego, ustalił, że upadek z łóżka nie wywołał skutków neurologicznych, które mógłyby przyczynić się do śmierci pacjenta. Dominującą przyczyną zgonu była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa w przebiegu zmian w chorobach płuc i serca. Zatory tłuszczowe płuc, które były następstwem złamania kości udowej stanowiły jedynie dodatkowy czynnik powodujący upośledzenie wymiany gazowej. Sąd nie był w stanie ustalić w jakim procencie zator przyczynił się do śmierci mężczyzny. Stwierdził jednak, że zatory były współprzyczyną zgonu i nie powstałyby, gdyby nie złamana noga.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze