kolizja

Do dwóch bardzo groźnie wyglądających kolizji doszło we wtorek (14 marca) w powiecie biłgorajskim. W żadnej ze stłuczek nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń, ale ich sprawcy, za rażące naruszenie zasad ruchu drogowego, musieli się pożegnać z uprawnieniami.

Tylko wczoraj na drogach w powiecie zamojskim doszło do trzech kolizji z udziałem pieszych. Policjanci apelują o zachowanie ostrożności.

36-letnia mieszkanka gminy Biłgoraj stanie przed sądem i odpowie "za rażące naruszenie przepisów ruchu drogowego i stworzenie realnego zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym". To ona doprowadziła do groźnej kolizji w Korytkowie Małym. Policjanci już zatrzymali jej prawo jazdy.Sądu.

Najpierw wpadł na jeździe po pijanemu, gdy ciągnikiem wpakował się w zaspę. Po kilku godzinach 53-latek z gminy Radecznica znowu został zatrzymany przez w Gilowie pod Gorajem. Tym razem kierował fiatem. Chciał uciec przed mundurowymi pieszo, ale... był zbyt pijany.

Nikomu nic poważnego się nie stało, ale uszkodzone są trzy samochody, m.in. policyjna kia. To efekt kolizji, do której dzisiaj (9 lutego) przed południem doszło na ulicy Piłsudskiego w Zamościu.

Był pijany, gdy doprowadził do kolizji. Później uciekł - takie są ustalenia zamojskich policjantów, którzy zatrzymali 39-letniego sprawcę.

Miał 2,5 promila alkoholu w organizmie, a mimo to w nocy z niedzieli na poniedziałek (29/30 stycznia) usiadł za kierownicą samochodu i z równie pijanym pasażerem wybrał się na przejażdżkę. Na trasie zniszczył dwa samochody i uszkodził jedno z rond w Biłgoraju. Wkrótce 26-latek stanie przed sądem.

Kierująca oplem zjechała do rowu i uderzyła w drzewo. Gdy kobiecie ruszył z pomocą inny kierowca, w jego samochód stuknął fordem 23-latek z gm. Józefów. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

Kierujący autem marki Rover uderzył w zaparkowanego opla, po czym – jak gdyby nigdy nic – odjechał. Pod zarzutem kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości do policyjnego aresztu trafiła 43-letnia zamościanka i jej 28-letni znajomy. Dopiero tam mężczyzna przypomniał sobie, że to on siedział za kierownicą.

Ta sprawa stała się już głośna nie tylko w Zwierzyńcu. Przewodniczący Rady Powiatu Zamojskiego spowodował kolizję drogową, a potem uciekł: najpierw autem z miejsca zdarzenia, a następnie na piechotę – do lasu. Gdy po pewnym czasie powrócił, policjanci poczuli od niego "woń alkoholu". Teraz sprawdzają, czy rzeczywiście był pijany.

Z taką siłą uderzył oplem w oczekującego na włączenie się do ruchu renaulta, że ten szybko znalazł się na drodze z pierwszeństwem przejazdu, uderzając w kolejne auto. Sprawca kolizji nie miał prawa jazdy.

W środku dnia klosz z lampą spadł na chodnik w ruchliwej części miasta. Na szczęście nikogo nie było pod latarnią. Do zdarzenia by nie doszło, gdyby latarni nie uszkodził "mistrz kierownicy".

Rozpędzona scania uderzyła w tył opla, który jechał przed tą ciężarówką. W wyniku uderzenia samochód osobowy został zepchnięty z jezdni i dachował do rowu. Kierowcy opla nic się nie stało.

26-latek z gminy Skierbieszów po pijaku usiadł za kierownicą samochodu, spowodował kolizję i uciekł z miejsca zdarzenia. Mężczyzna na dodatek złamał sądowy zakaz kierowania pojazdami, jak widać nie pierwszy raz prowadził w stanie nietrzeźwości.

Po pijaku postanowili w nocy przez las wracać autem do domu. Zatrzymali się na sośnie, po czym zasnęli w rozbitym peugeocie. Rano kierujący poprosił o pomoc policję, bo nie mógł dobudzić kolegi. Pasażer spał jak zabity, bo miał w organizmie prawie 3 promile alkoholu.