Mieszkanka powiatu tomaszowskiego przez kilka tygodni uskarżała się na coraz ostrzejsze zaburzenia żołądkowo-jelitowe m.in. wymioty, biegunkę z domieszka krwi, osłabienie. Ich zwalczanie we własnym zakresie nie przyniosło rezultatów. Wieczorem 18 czerwca 2014 r. kobieta zgłosiła się do szpitala "papieskiego" w Zamościu. Lekarz pełniący dyżur w ramach pomocy nocnej i świątecznej skierował ją na Szpitalny Odział Ratunkowy. Poddano ją badaniu palpacyjnemu, gdzie stwierdzono lekką tkliwość brzuch bez objawów otrzewnej. Wykonano zdjęcie przeglądowe jamy brzusznej i usg narządów jamy brzusznej. Ostatecznie kobieta nie została przyjęta do szpitala. Lekarz dyżurny postawił diagnozę: bóle brzucha i nieżyt żołądkowo-jelitowy. Zalecił kontrolę w poradni gastrologicznej, stosowanie diety lekkostrawnej, przepisał leki.
Źle, coraz gorzej
Po powrocie do domu dolegliwości nie ustąpiły. Tydzień później kobieta prywatnie udała się do poradni gastrologicznej w Zamościu, gdzie badający ją lekarz stwierdził stan wymagający natychmiastowej diagnostyki szpitalnej. Skierował ją do Wojewódzkiego Szpitala Klinicznego w Lublinie. Tam rozpoznano wrzodziejące zapalenie jelita grubego, owrzodzenie opuszki dwunastnicy, infekcję i niedokrwistość wtórną. Leczenie przyniosło poprawę, ale pacjentka dowiedziała się, że choroba jest nieuleczana. Potem kilkakrotnie była hospitalizowana w szpitalu wojskowym.
W październiku 2015 roku kobieta poskarżyła się do Rzecznika Praw Pacjenta na postępowanie personelu medycznego szpitala w Zamościu.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze