Zdobył aż 28 bramek dla Huczwy Tyszowce w rundzie jesiennej zamojskiej klasy okręgowej. Takie strzeleckie popisy nie mogły pozostać bez echa, stąd też zainteresowanie Damianem Ziółkowskim przejawiało wiele klubów. Próbowała Tomasovia, Unia Hrubieszów i Kryształ Werbkowice. Najskuteczniejsze argumenty przedstawił jednak Hetman Zamość, którego graczem 22-letni skrzydłowy został już od nowego roku.
Mówi się, że do trzech razy sztuka. Hetman musiał długo się starać o twój podpis na kontrakcie...
– Pierwszy raz miałem propozycję już ponad rok temu, gdy zespół z Zamościa grał w trzeciej lidze. Namawiał mnie wówczas Jacek Paszkiewicz. Kolejna pojawiła się przed obecnym sezonem. Rzeczywiście, ta była trzecią z kolei...
I została w końcu przyjęta. Co o tym zadecydowało?
– Kilka rzeczy. Po pierwsze, sam musiałem do niej dojrzeć i mieć pewność, że tego chcę. To nie jest tak, że uważam się za jakąś gwiazdę. Mam świadomość, że czwarta liga to spore wyzwanie, dlatego też długo się zastanawiałem. Po drugie, pomogła mi ją podjąć moja dziewczyna, z którą wychowuję dwuletnią córeczkę. Przeprowadzamy się do Zamościa, chcemy się usamodzielnić, a ja spróbuję sił w Hetmanie. Po trzecie, wiem, że jestem w gazie i gra w piłkę daje mi radość. Czuję, że to najlepszy moment, żeby spróbować sił w wyższej lidze.
Więcej w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze