Marek Motyka został szkoleniowcem Hetmana Zamość w kwietniu 2017 roku. Umowę do czerwca 2019 roku parafował ówczesny prezes zarządu, czyli Mirosław Kędrak, a dyrektor sportowy Piotr Welcz nie krył radości z powodu możliwości współpracy z doświadczonym szkoleniowcem. Kolejne tygodnie przyniosły jednak rozczarowujące wynikami pracy Motyki.
Po przegranym meczu ligowym z Kłosem Chełm na oficjalnej stronie klubu pojawił się komunikat o następującej treści: "Z dniem 21 września 2017 roku klub jednostronnie ze skutkiem natychmiastowym rozwiązał z trenerem Markiem Motyką łączącą umowę cywilnoprawną. Klub dziękuje trenerowi Motyce za pracę z zespołem i życzy sukcesów w dalszej pracy trenerskiej". Już wówczas powstały spekulacje dotyczące zapisów w kontrakcie narażających Hetmana na ewentualny proces.
– Umowa z Markiem Motyką nie miała statusu profesjonalnego kontraktu piłkarskiego. Zapewniam, że budżet klubu w żaden sposób nie ucierpi z powodu jej rozwiązania – zapewniał nas wówczas Mirosław Kędrak.
Innego zdania był jednak szkoleniowiec, który pod koniec ubiegłego roku w Sądzie Okręgowym w Zamościu złożył pozew przeciwko klubowi, domagając się wypłaty zaległych pensji.
– Do momentu rozprawy nie chcę mówić o konkretnych kwotach. Potwierdzam, że złożyłem pozew i będę domagał się wypłaty należnych mi pieniędzy – tylko tyle udało się nam usłyszeć z ust Marka Motyki.
Bardziej rozmowny był Wiceprezes Fundacji KS Hetman Zamość adwokat Adam Adamczuk, który będzie reprezentował klub w procesie sądowym.
Cały artykuł przeczytasz w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze