22 serię gier rozegrano pierwszego maja. W Miączynie Olimpia rozstrzelała Victorię 4:0 (3:0), a hat-trickiem już do przerwy popisał się najskuteczniejszy zawodnik ligi – Mateusz Wróbel. Tym samym gospodarze zrewanżowali się ekipie z Łukowej za porażkę jesienią 0:4.
Kolejny zawód sprawili swoim kibicom piłkarze Gryfa, którzy tylko zremisowali z Metalowcem Goraj 1:1 (0:0). Gościom oddać trzeba, że nie przyjechali do Zawady wyłącznie się bronić, a do przerwy byli nawet drużyną lepszą. W Sitnie sensacji nie było. Duet Mateusz Pańko – Jewgienij Grui bardzo szybko zapewnił liderowi komplet punktów. Wysoko wygrał też Grom Różaniec, który zaaplikował Włókniarzowi Frampol pięć bramek. Historyczne zwycięstwo w Szczebrzeszynie odniosła też Omega, która wygrała 2:1 (0:1). Okazuje się jednak, że najwięcej emocji, i to niestety niezdrowych, wzbudził mecz Sokół Zwierzyniec – Tanew Majdan Stary (2:2). Po ostatnim gwizdku trójkę sędziowską przed kibicami gospodarzy musiała ochraniać policja. Arbitrami spotkania byli: Bartosz Barda (główny) oraz Jacek Furmanek i Adam Pawęzka (boczni).
– Sędziowie liniowi zwyczajnie sobie nie poradzili. Jedną bramkę straciliśmy po tym, jak piłka wcześniej opuściła plac gry, a drugą w samej końcówce po ewidentnym spalonym, na którym było dwóch graczy Tanwi. Na dodatek należał się stuprocentowy rzut karny. Krótko mówiąc, sędziowie liniowi popełnili masę błędów, a ja po protestach wylądowałem na trybunach – wyjaśnia wzburzony trener Sokoła Michał Macek. – Na pewno odwołam się od tej decyzji.
– Zupełnie się z tym nie zgadzam. Gdy Sokół prowadził 2:0 i grał na czas, to wtedy wszystko dla nich było w porządku. Obie nasze bramki były zdobyte prawidłowo i niech nie szukają winy u sędziów – zupełnie inaczej całą rzecz widział kierownik Tanwi Ryszard Dziura.
Jak więc widać, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
CAŁY ARTYKUŁ PRZECZYTASZ W WYDANIU PAPIEROWYM I E-WYDANIU.
Napisz komentarz
Komentarze