Patrząc na ostatnie spotkania Włókniarza, trudno było oprzeć się wrażeniu, że miejscowi pogodzili się już z degradacją.
– Szansa na utrzymanie oczywiście była, ale warunkowała ją gra w optymalnym składzie i poukładane sprawy organizacyjne. Niestety, ani pierwszy, ani drugi warunek nie został spełniony. Nie dziwię się studentom, że nie przyjeżdżają na mecze z Krakowa, skoro zgodnie z obietnicą zarządu nie mają zwracanych kosztów dojazdów – mówi zrezygnowany Mirosław Kubina, który nie ukrywa, że poważnie rozważa też rozbrat z seniorską drużyną Włókniarza.
– Jeżeli nadal ma to organizacyjnie wyglądać tak jak teraz, to z żalem, ale dam sobie spokój. Mam pod opieką grupy młodzieżowe, a nigdzie nie jest zapisane, że to Mirosław Kubina musi prowadzić Włókniarza Frampol w A klasie – dodaje wieloletni szkoleniowiec zespołu.
Sam mecz z Omegą przypominał piłkę wakacyjną. W składach obu drużyn większość graczy stanowili młodzieżowcy, a nie brakowało nawet juniorów młodszych. Jednego z nich, a konkretnie Sebastiana Gocha (kilka dni przed meczem ukończył 15 lat), określić trzeba mianem architekta sukcesu przyjezdnych. Wychowanek Omegi kilka dni wcześniej strzelił 7 bramek w spotkaniu trampkarzy z Gryfem, by następnie w ciągu pół godziny wnieść ogromny wkład w wygraną seniorów.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze