22 kwietnia trawy płonęły w Steniatynie (gm. Łaszczów), dzień później w Rachaniach, 24 kwietnia w Machnowie Nowym (gm. Lubycza), 25 kwietnia w Tyszowcach, 26 kwietnia w Tarnoszynie (gm. Ulhówek) i znów w Rachaniach. Dzień później w Pienianach (gm. Łaszczów). Pożary obejmowały od 20 arów do 2 hektarów traw.
– Apelujemy, ostrzegamy, prosimy, błagamy, żeby ludzie się opamiętali. Nie pomaga. Ludzie nie rozumieją czy nie chcą rozumieć, że spalenie suchej trawy nie użyźni gleby ani nie spowoduje szybszego i bujniejszego wzrostu młodej trawy, a pożar jest zawsze niebezpieczny. – tłumaczy mł. bryg. Jacek Zwolak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Tomaszowie Lubelskim.
W ub. roku pożarów traw w powiecie tomaszowskim było znacznie mniej.
– Częstsze były opady deszczu, szybciej zazieleniła się trawa. W sumie wiosną ub. roku gasiliśmy pożary suchych traw może 2-3 tygodnie. Teraz gasimy je regularnie już od lutego. A ostatnio rzeczywiście prawie codziennie. Czekamy na deszcz, może trawa w końcu się zazieleni i wreszcie będzie spokój – mówi rzecznik.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze