– Może pan wytłumaczyć laikowi, czemu Iga Świątek jest tak wyjątkowa i została numerem jeden z kobiecym tenisie?
– Na to pytanie najlepiej odpowiedzieliby ludzie z jej zespołu. Jako trener tenisa mogę jednak wymienić kilka cech, które z Igi robią znakomitą tenisistkę. Trzeba wiedzieć, że w tenisie najważniejsza jest głowa. Iga jest urodzoną fighterką. Ma świetną motorykę: zwinność, szybkość, wytrzymałość. Do tego trzeba dodać specjalne uzdolnienia – talent tenisowy.
Jestem pod wrażeniem tego, jakie postępy Iga zrobiła od ubiegłego roku. Zwłaszcza jeśli chodzi o motorykę. Jest dziś w stanie wytrzymać każde najtrudniejsze spotkanie. Takie przygotowanie daje jej pewność gry. Nie można tego mylić z pychą, bo jej na korcie nie powinno być. Ale zawodnik musi być pewny swoich umiejętności. Wtedy do gry podchodzi inaczej.
A ten talent? Iga ma znakomity zmysł tenisowy. Jest w stanie zagrać piłkę z każdego punktu na korcie i wie jak uderzyć, żeby przeciwnika zabolało najmocniej. Takie rzeczy można wypracować, ale – oprócz ciężkich treningów – potrzebny jest też talent.
– Kiedy kilka lat temu sukcesy odnosiła Agnieszka Radwańska, to rodzice niemal masowo zaczęli zapisywać dzieci na tenis. Dziś widzi pan „efekt Świątek”?
– Na razie nie, ale nadejdzie. Stanie się to jesienią, bo wtedy właśnie rodzice wybierają dla dzieci jakieś kółka zainteresowań czy zajęcia sportowe. Spodziewam się, że po wakacjach zgłosi się do nas wielu młodych zawodników. Teraz dostrzegam inny trend. Zgłaszają się do nas dorośli, którzy kiedyś uprawiali jakiś sport, chcą do tego wrócić i wybierają tenis. Takich osób jest obecnie więcej, niż bywało wcześniej.
– Pamięta pan słowa Jerzego Janowicza, który kilka lat temu na pomeczowej konferencji narzekał, że w Polsce musiał trenować w szopach? Dziś z infrastrukturą tenisową jest chyba lepiej. Kort jest niemal w każdym powiecie.
– Jest znacznie lepiej. Żadne dziecko nie musi już trenować w stodole. W ciągu ostatnich lat bardzo poprawiliśmy infrastrukturę – to zasługa prywatnych inwestorów lub samorządów.
Musimy jednak przyznać, że jeszcze daleko nam do warunków jakie są na Czechach czy Słowacji. Nie mamy aż tak dobrej bazy. Nie mamy tak dobrego programu szkoleniowego. Chociaż Adam Królak i Piotr Unierzycki, działacze tenisowi, zorganizowali mnóstwo konferencji trenerskich. I to już procentuje. Może wiele nam jeszcze brakuje, ale mamy bardzo dobrych trenerów, którzy potrafią świetnie szkolić.
Kolejną osobą, którą należy wspomnieć, jest Tomasz Iwański, który jako główny trener tworzy system, który ma funkcjonować w całym kraju,
Dzięki tej trójce w polskim tenisie dużo się zmieni. Będziemy mieli prawdziwy program szkoleniowy porównywalny z czeskim. I żadne utalentowane dziecko już nie będzie musiało zakończyć treningów, bo go nie stać.
-----
Piotr Skorek, trener i założyciel szkoły tenisa i squasha Score. Pracował z wieloma zawodnikami, którzy zdobywali sukcesy na szczeblach wojewódzkich oraz ogólnokrajowych, w tym medale mistrzostw Polski.
Napisz komentarz
Komentarze