Apelacja nic nie dała. We wtorek (9 maja) Sąd Okręgowy w Zamościu utrzymał w mocy zaskarżony wyrok sądu pierwszej instancji. To oznacza, że za nieumyślne narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 71-letni Jerzy S. zapłaci grzywnę w wysokości 6 250 zł, a 48-letni Marek N. – 5 000 zł. Obaj mają też przekazać na rzecz Skarbu Państwa po ok. 5 tys. zł tytułem kosztów sądowych.
Przychodzi więzień do lekarza
Przypomnijmy, że w listopadzie 2010 r. mieszkający w gm. Miączyn Krzysztof Ś. nie powrócił do zamojskiego więzienia z przerwy w odbywaniu kary m.in. za oszustwa i paserstwo. Mężczyzna odnalazł się cztery dni później na oddziale neurologicznym zamojskiego szpitala "papieskiego", gdzie trafił z silnymi bólami okolicy lędźwiowej. Dostał skierowanie na oddział neurologii szpitala więziennego, policja odwiozła go do więzienia.
Osadzony dalej skarżył się na bóle pleców, dlatego dwa razy trafił do przyjmującego w więziennym ambulatorium Jerzego S. Za pierwszym razem lekarz zauważył zgrubienie skóry na plecach z zasinieniem. Przepisał leki i nakazał wykonanie prześwietlenia RTG. Trzy dni później stwierdził powiększający się naciek w okolicy lędźwiowej. Zapisał leki i zlecił lekkostrawną dietę. To było 6 grudnia.
Na drugi dzień karetka przywiozła Krzysztofa Ś. do szpitala "papieskiego". Mężczyzna trafił na SOR. Zlecona przez chirurga Marka N. tomografia komputerowa wykazała rozległą ropowicę, obecność ciała obcego i przetoki ropnej w okolicy lędźwiowej. Ranę określono jako starą. Lekarz zlecił pacjentowi antybiotyki oraz leki przeciwbólowe i – po konsultacji z Zakładem Karnym w Zamościu – skierował go na dalsze leczenie do szpitala więziennego w stolicy.
Na oddział chirurgii Aresztu Śledczego Warszawa Mokotów karetka dotarła po godz. 14. Gdy u więźnia stwierdzono masywny wyciek ropy, natychmiast przeprowadzono zabieg polegający na nacięciu ropnia i usunięciu kawałka szkła. Przeprowadzająca zabieg lekarka dowiedziała się od skazanego, że dwa tygodnie wcześniej, gdy korzystał z przerwy w odbywaniu kary, wpadł do szamba i skaleczył się w plecy. Stan zdrowia Krzysztofa Ś. uległ pogorszeniu. 8 grudnia mężczyzna trafił na OIOM Szpitala MSW z podejrzeniem posocznicy. Aby odwrócić wstrząs septyczny, podjęto antybiotykoterapię, która jednak nic nie dała. Krzysztof Ś. zmarł 9 grudnia 2010 r.
Na ławie oskarżonych
Prokuratura Rejonowa Warszawa Mokotów oskarżyła Jerzego S. i Marka N. o narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Pierwszy nie ujawnił na jego ciele ani rany, ani tkwiącego pod skórą odłamka szkła, a tym samym nie podjął koniecznych działań, co opóźniło możliwość podjęcia właściwego leczenia. Taki sam zarzut przedstawiono Markowi N. Zdaniem śledczych, chirurg powinien jak najszybciej dokonać nacięcia ropowicy. Zaniechanie zabiegu i odesłanie pacjenta do Warszawy zmniejszyło szanse na wyleczenie Krzysztofa Ś.
Lekarze nie przyznali się do winy.
Więcej w e-wydaniu i papierowym wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze