O sprawie dowiedzieliśmy się od Pawła Kulika, lekarza weterynarii, do którego na początku września trafił chory zwierzak.
– Pies wymiotował, miał bolesność brzucha, bardzo cierpiał. Jego właścicielka powiedziała nam, że w wymiocinach znalazła kawałek mięsa nadziany drutem. To ułatwiło nam diagnozę – opowiada dr Paweł Kulik, lekarz weterynarii.
W lecznicy zrobiono psu zdjęcia rentgenowskie, było na nich widać kilka niewielkich, metalowych przedmiotów. Lekarze musieli przeprowadzić operację i otworzyć jamę brzuszną kundelka. Jeden z drutów przebił ścianę żołądka, inne poraniły jelita. Lekarze mieli trudne zadanie, by usunąć wszystkie kawałki żelaza i zaopatrzyć uszkodzone wnętrzności czworonoga.
– Rasowy pies prawdopodobnie nie przeżyłby tego, mieszańce są o wiele silniejsze. Wszystko wskazuje, że ten kundelek wydobrzeje, ale do pełni zdrowia na pewno już nie wróci – mówi Paweł Kulik.
Lekarz podkreśla, że nigdy jeszcze nie zetknął się z takim barbarzyńskim działaniem. Jego zdaniem nie ma wątpliwości, że ktoś celowo nafaszerował kiełbasę zaostrzonymi kawałkami drutu. Oprawca chciał zadać cierpienia i uśmiercić zwierzaka, który połknie taką pułapkę. Celem z pewnością były psy, bo koty nie połkną w całości tak dużego kęsa mięsa.
Już wcześniej do lecznicy trafiały zwierzęta, które mogły paść ofiarą ludzkiej agresji. Pies czy kot kulał, bo jak się okazało ktoś do niego strzelił z wiatrówki. Czasem w ciele zwierzaka tkwił jeszcze śrut. Strzał z broni pneumatycznej o dużej sile wyrzutu może psu czy kotu nawet złamać kość. Osiedlowe "safari" to nie pierwszyzna.
Więcej na ten temat przeczytasz w papierowym wydaniu Kroniki Tygodnia.
Zobacz także >>> TEMAT NUMERU: Rozbiła się karetka pogotowia. Jedna osoba nie żyje. Trzy zostały ranne.
Napisz komentarz
Komentarze