Reklama

Szerszenie ze strychu pogryzły domownika w Strzyżowie. Mężczyzna stracił przytomność

W Strzyżowie (gm. Horodło) na jednej z tamtejszych posesji szerszenie dotkliwie użądliły mieszkańca tej miejscowości. Nieprzytomnego poszkodowanego przetransportowano karetką pogotowia ratunkowego do szpitala. Strażacy zdjęli gniazdo szerszeni z poddasza budynku mieszkalnego i wypuścili owady z dala od ludzi i zabudowań.

Mariusz Parol
29.07.2024 11:05

Szerszenie ze strychu pogryzły domownika w Strzyżowie. Mężczyzna stracił przytomność — *Strażacy zdjęli z poddasza gniazdo szerszeni, owady zebrano do foliowego worka i wypuszczono je z dala od ludzi i zabudowań.*

Autor: Fot. Pixabay

27 lipca przed południem zaalarmowano strażaków z Komendy Powiatowej PSP w Hrubieszowie, że w Strzyżowie (gm. Horodło) na jednej z tamtejszych posesji szerszenie dotkliwie użądliły mieszkańca tej miejscowości. Użądlony mężczyzna stracił przytomność. Karetką pogotowia ratunkowego został przetransportowany do szpitala. Strażacy zdjęli gniazdo szerszeni z poddasza budynku mieszkalnego.

- Działania zastępów Jednostek Ochrony Przeciwpożarowej polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i pomocy Zespołowi Ratownictwa Medycznego w transporcie poszkodowanego mężczyzny do karetki. Następnie przystąpiono do usunięcia gniazda owadów błonkoskrzydłych. Szerszenie zebrano do foliowego worka i wypuszczono je w pola z dala od ludzi i zabudowań. Miejsce po kokonie dokładnie spryskano środkiem owadobójczym - relacjonuje st. kpt. Marcin Lebiedowicz, oficer prasowy KP PSP w Hrubieszowie.

W akcji ratunkowej w Strzyżowie, która trwała blisko godzinę, udział wzięli: Zespół Ratownictwa Medycznego, Jednostka Ratowniczo Gaśnicza z Hrubieszowa, druhowie z OSP Strzyżów.

Czytaj też: Gmina Adamów: Pożar stolarni w Bliżowie. Strażacy walczyli z ogniem 3 godziny

Data dodania: 29.07.2024 11:05

Podziel się

Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

kolejny antybralczyk 29.07.2024 15:03

pogryzły

Janek 29.07.2024 12:52

Miałem dwa gniazda szerszeni na posesji, nie można było wyjść z domu bo atakowały, okna nie można było otworzyć bo wpadały do domu. Zaś jeden z domownik był silnie uczulony na jad szerszenia (po przebytym wstrząsie anafilaktycznym). Dzwonię na PSP i mówię usuńcie owady bo zagrażają życiu domownika. Słyszę tylko: pan zwariował, wezwij sobie ekipę od deratyzacji za 10 tysi ci usuną. Dzwonię po firmach nikt nie ma czasu, trzeba czekać miesiąc lub dwa. A w tym czasie domownik naraża się na niebezpieczeństwo. Co za kraj, a jak by stała się tragedia to PSP wypina pierś i mówi, że no przecież trzeba było po nas zadzwonić.... Idiotyzm.

Reklama