– Zrezygnowałam z udziału w zawodach sportowych z powodów osobistych. Skupiłam się na pracy zawodowej. Zajmuję się stylizacją paznokci. To naprawdę przyjemne zajęcie, wyciszające, dające mi odskocznię od rzeczywistości i odprężenie. Nie zaprzestałam jednak treningów. Szkolę się cały czas. W mistrzostwach Polski U23 miałam nadzieję na złoty medal, ale trafiłam na dużo lepszą rywalkę. Nie zamierzam odpuszczać. O złoto powalczę w kolejnych mistrzostwach. Na treningach skupiam się na poprawie kondycji i wytrzymałości – mówi Marta Gruszkiewicz, jedna z najbardziej utytułowanych sportsmenek UKS Sorga Zamość.
Zawodniczka narzeka, że waży za mało.
– Startuję w najniższej kobiecej kategorii wagowej – do 50 kg, a ważę 46-47 kg. Rywalki górują nade mną pod względem fizycznym, bo są cięższe. Podczas walk muszę nadrabiać innymi walorami, ale w finale tegorocznych młodzieżowych mistrzostw Polski już nie dałam rady. Chciałabym przytyć, ale – mimo usilnych starań – nie mogę. Dużo jem. Odżywiam się tak, że powinnam zwiększyć wagę, ale nie przynosi do pożądanych efektów. Pewnie dlatego, że jestem żywiołowa i energiczna, wszędzie mnie pełno – tłumaczy Marta Gruszkiewicz.
Sportsmenka przyznaje, że znalazła się na sportowym rozdrożu.
– Zastanawiam się, co dalej z moją karierą sportową. Jaką powinna przybrać formę. Czy mam skupić się tylko na krajowych imprezach, a międzynarodowe odpuścić, czy rzucić wszystko na jedną szalę i w zapasach powalczyć o igrzyska olimpijskie? Waham się, co zrobić. Jeśli za cel wyznaczę sobie start w igrzyskach olimpijskich, to będę musiała całkowicie temu się poświęcić i zdobyć na ogrom wyrzeczeń. Wiąże się to z rezygnacją z pracy zawodowej, którą bardzo lubię, a także z ciężkimi treningami i licznymi wyjazdami na obozy szkoleniowie i zgrupowania kadry narodowej – mówi Marta Gruszkiewicz.
Podopieczna trenera Radlińskiego ma dopiero 22 lata, a uzyskała już spory dorobek medalowy w zapasach. Startowała w mistrzostwach świata i Europy w młodszych kategoriach wiekowych. Zdecydowanie więcej osiągnęła w sumo, które jednak nie jest dyscypliną olimpijską. W czerwcu 2021 r. przywiozła z rosyjskiego Kazania trzy medale mistrzostw świata, wszystkie wywalczyła w kat. 50 kg – złoty w rywalizacji młodzieżowców U23, srebrny w zmaganiach młodzieżowców U21 i brązowy w turnieju seniorek. Wcześniej zdobyła trzy brązowe medale mistrzostw Europy w młodszych kategoriach wiekowych (kadet U16 i młodzik U14) – w 2016 r. w Brandenburgu (Niemcy), w 2017 r. w Warszawie i w 2018 r. w Rakvere (Estonia).
PRZECZYTAJ TEŻ: Karol König z UKS Sorga Zamość. Mistrz, przedsiębiorca, poliglota
– Marta to taka nasza mała iskierka, żywe srebro. Jest szybka, energiczna i bardzo dobrze wyszkolona pod względem technicznym. Walczy twardo, nigdy nie odpuszcza – mówi o swojej podopiecznej trener Ryszard Radliński.
To właśnie u trenera Radlińskiego i w klubie Sorga Marta Gruszkiewicz – jak sama mówi – czuje się najlepiej, mimo stale piętrzących się trudności finansowych i organizacyjnych. – W UKS Sorga nigdy nie było dobrze pod względem finansowym. Stale brakowało pieniędzy. Klub nigdy nie był należycie wspierany przez samorząd. Ciągle mieliśmy probemy z miejscem do trenowania. Zawsze tułaliśmy się po różnych salach sportowych. Te trudne warunki nikogo z naszej grupy szkoleniowej nie zniechęcały do dalszych wysiłków. Wszyscy bardzo mocno angażowaliśmy się w treningi. I zawsze się razem trzymaliśmy. Życie sportowe mocno nas zahartowało, zbliżyło do siebie i zjednoczyło. Pewnie tak by się nie stało, gdyby nie trener Radliński, który miał na nas pozytywny wpływ pod względem wychowaczym, a także jest świetnym szkoleniowcem. Lepszego trenera nie mogłam sobie wymarzyć. Doskonale potrafi mnie prowadzić. Zna mnie lepiej niż ja sama siebie. Nie wyobrażam już sobie współpracy z innym szkoleniowcem – przekonuje Marta Gruszkiewicz.
22-letnia zawodniczka UKS Sorga pochodzi z Adamowa. Swoją przygodę z zapasami i sumo rozpoczęła w szkolnej sekcji trenera Radlińskiego w Szewni Górnej. – Jak trener pojawił się u nas w szkole, to od razu zapisałam się na zajęcia. Chciałam się nauczyć wykonywać salto i inne akrobacje, ale przede wszystkim interesowały mnie sztuki walki. Trener Radliński okazał się jak drugi ojciec. Miał ogromny wpływ na mój rozwój, nie tylko sportowy – mówi Marta Gruszkiewicz.
Od 2015 do 2018 r. sportsmenka reprezentowała LUKS Suples Kraśnik. Uczyła się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Kraśniku. I niezbyt dobrze wspomina ten czas.
– Gdy uczyłam się w gimnazjum w Kraśniku, tamtejszy klub był jednym z najlepszych w Polsce i cieszył się dużą renomą. Mnie tam się jednak nie wiodło. Nabawiłam się wielu kontuzji. Dokuczał mi ból kręgosłupa, barków i kolan. Trenowaliśmy bardzo ciężko dwa razy dziennie. Najwyraźniej mój organizm został przeciążony. Tamte kontuzje do dziś mają wpływ na moje zdrowie. Nie ukrywam, że powstrzymują mnie przed ponownym podjęciem intensywnych treningów, które pozwoliłyby mi osiągnąć w zapasach formę na miarę kwalifikacji do igrzysk olimpijskich – tłumaczy Marta Gruszkiewicz.
Trener Radliński przyznaje, że przejście jego wychowanki do klubu z Kraśnika nie było korzystne.
– Daliśmy Marcie zwolnienie z UKS Sorga do klubu z Kraśnika, bo jego przedstawiciele przekonali jej rodziców, że będzie miała tam lepiej. A nie miała. Ukraiński trener dał jej równo popalić. Tak przeciążył jej organizam, że po powrocie z Kraśnika trzeba było z nią jeździć po lekarzach. Po trzech miesiącach lekarz z Łęcznej powiedział, żeby zmieniła dyscyplinę sportu albo całkiem zrezygnowała. Udaliśmy się do lekarza z Łodzi. Ten stwierdził, że z powodu nadmiernych przeciążeń Marta musi odpuścić na pewien czas treningi, a będzie dobrze. Tak zrobiliśmy. Po pewnym czasie odzyskała wysoką formę. Jak wróciła do UKS Sorga, to osiągała zdecydowanie lepsze wyniki niż w czasach, gdy reprezentowała klub z Kraśnika. Jak widać u nas Marta czuje się najlepiej – twierdzi Ryszard Radliński.
Napisz komentarz
Komentarze