Kiedy w sieci reklamował swoje biznesy określał się jako „Wielki Mag” i było w tym trochę prawdy. Bo Januszowi P. zawsze się udawało
Aż do teraz, kiedy został zatrzymany przez CBA w swoim domu w Lublinie. Razem z nim agenci przewieźli do prokuratury we Wrocławiu jego dwóch bliskich współpracowników: Przemysława B. i Zbigniewa B.
Powód zatrzymania: uzasadnione podejrzenie oszustwa
Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych, podał, że zatrzymania mają dotyczyć „uzasadnionego podejrzenia oszustwa znacznej wartości określonego w art. 286 i art. 294 KK”.
Chodzi o 70 mln zł, jakie P. otrzymał od ludzi, którzy na takich wpłatach mieli sporo zarobić.
Biznesmen i polityk
P. to znana postać, celebryta, filozof, erudyta, biznesmen i były polityk. Pierwsze interesy zaczął robić w 1989 roku, handlując drewnianymi paletami. Potem kupił znanego producenta wódki Poloms Lublin. Sprzedał i zainwestował w spółkę Ambra – też produkującą alkohole i też odnoszącą sukces.
CZYTAJ TEŻ: Były poseł PiS skazany na prawie 2 lata pozbawienia wolności. To za prawo jazdy
Potem poszedł w politykę. Janusz P. wstąpił do Platformy Obywatelskiej, został posłem i zasłynął z kontrowersyjnych happeningów.
Rozstał się jednak z partią i założył własną. Najpierw ta lewicowa formacja nazywała się Twój Ruch, a potem była sygnowana nazwiskiem P. W 2015 r. po przegranych wyborach parlamentarnych P. odszedł z polityki i wrócił do biznesu.
Wrócił też do alkoholu. Kupił od polityka Kukiz'15 Marka Jakubika browar Tenczynek. Zaczął produkować piwo, potem wódkę i bardziej luksusowe trunki. P. tworzył nowoczesną, niemal młodzieżową markę alkoholową. Promował ją w sieci, za co teraz odpowiada przed sądem – chodzi o nielegalną reklamę.
Pieniądze od ludzi, ale interesy nie szły
Na takie interesy P. potrzebował pieniędzy. Zaczął je zbierać od zwykłych ludzi, których kusił szybkimi i wysokimi zyskami.
CZYTAJ: Janusz Palikot i Kuba Wojewódzki zostali skazani. Przez alkohol
Problem w tym, że jego spółki notowały straty. Interesy nie szły. Co chwila były jakiś kłopoty. Pomysły nie wychodziły i np. nie powstała zapowiadana sieć restauracji. A inwestorzy zaczęli domagać się obiecanych pieniędzy.
Tych już jednak nie było.
Obrońca: To wszystko wina PiS, że wierzyciele zaczęli tracić zaufanie
– Śledztwo dotyczy oszustw dokonanych na szkodę kilku tysięcy osób na łączną sumę 70 milionów złotych – potwierdził Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej, informując o przedstawieniu zarzutów Januszowi P.
Na tym może się nie skończyć, bo biznesmen nadal będzie przesłuchiwany przez śledczych.
Jacek Dubois, obrońca byłego polityka, komentuje sprawę w sposób, w jaki już wcześniej mówił jego klient. P., tłumacząc swoje porażki biznesowe, zrzucał winę na rząd PiS. Uważał, że władza się na nim mści za wcześniejsze działania w polityce.
– Zakrojone na dużą skalę działania różnych jednostek – jak KNF i innych – spowodowały, że wierzyciele zaczęli tracić zaufanie i cały ten biznes przestał funkcjonować we właściwy w sposób – powiedział Dubois w Polsat News.
I dodał: – Chciał zainwestować jak najlepiej, miał, w swojej ocenie, bardzo dobry plan finansowy i ten plan w jakiś sposób zawiódł, w dużym stopniu z przyczyn od niego niezależnych.
Napisz komentarz
Komentarze