O zdarzeniu dyżurny zamojskiej komendy policji dowiedział się 24 lipca ok. godz. 11.40. – Dyspozytor pogotowia ratunkowego powiadomił nas, że dodzwoniła się do nich kobieta z informacją, że dźgnęła się nożem w szyję – informuje podinsp. Joanna Kopeć, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
Nic więcej nie powiedziała, tylko się rozłączyła. Próby nawiązania z nią kontaktu kończyły się za każdym razem niepowodzeniem.
Funkcjonariusze policji ustalili, że telefon komórkowy, z którego wykonano połączenie na numer alarmowy pogotowia ratunkowego, użytkowany jest przez 59-letnią mieszkankę pow. zamojskiego. Kobieta przed godz. 5 wyszła z domu na grzyby. Udała się do lasu w okolicy miejscowości Udrycze Wola (gm. Stary Zamość). Po raz ostatni kontaktowała się z rodziną ok. godz. 11. Powiedziała, że za niedługo wróci do domu...
Mundurowi ruszyli jej na pomoc. Pod lasem podbiegł do nich roztrzęsiony mężczyzna z informacją, że widział między drzewami zakrwawioną kobietę. Gdy policjanci dotarli do poszkodowanej, na pomoc było już za późno. Reanimacja nic nie dała. Lekarz stwierdził zgon, a prokurator zarządził przeprowadzenie sekcji zwłok. Mieszkanka powiatu zamojskiego miała ranę kłutą po lewej stronie szyi. – Zmarła na skutek wykrwawienia – informuje Jacek Ziarkiewicz, szef Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Jak doszło do tragedii?
Napisz komentarz
Komentarze