Do przerwy spotkanie wyglądało na takie, w którym może paść najwyżej jedna – nokautująca bramka. Po stronie ciekawych wydarzeń można wymienić jedynie dwa. W 5 min Kamil Pliżga zbyt długo zbierał się do strzału w polu karnym i został zablokowany. Natomiast tuż przed przerwą piłkę w środku pola stracił Mateusz Zwolak i na bramkę Krzysztofa Hadły popędził Jakub Danaj. Został jednak dopędzony i powstrzymany jeszcze przed szesnastką. Poza tym zawodnicy obu ekip zbliżali się do pola karnego bardzo sporadycznie, a wstrzeliwane weń piłki błyskawicznie wracały w okolice linii środkowej boiska. W szeregach gości widoczny był brak chorego Sviatoslawa Lavruka, zaś w ekipie gospodarzy Kamila Przybysławskiego, który ciągle musi jeszcze spacerować z ręką na temblaku.
W przerwie miejscowi udali się do szatni, zaś zawodnicy Roztocza rozłożyli się wygodnie na znakomicie przygotowanej murawie stadionu w Długim Kącie. Nie sposób dociec, czy to było lekarstwem na bolączki ekipy ze Szczebrzeszyna, czy też trener Jarosław Czarniecki użył jakichś niezwykłych argumentów. Dość powiedzieć jednak, że po zmianie stron przyjezdni zaprezentowali się o niebo lepiej, bardzo szybko wybijając miejscowym piłkę z głowy.
Cosmos Józefów – Roztocze Szczebrzeszyn 0:3 (0:0)
Bramki: Bubiłek 55, Pliżga 58, Ł. Kornas 72.
Cosmos: Surmacz – Gnap, Późniak, Kiełbus, D. Paniak – M. Gontarz (60 Kołcon), Łagożny (83 Szpinda), Sz. Mielniczek (72 Nieścior), Podolak, Szczerba (75 Kozak) – Danaj.
Roztocze: Hadło – Wróbel, Zwolak, Robak, Wyrostkiewicz – Klimkiewicz (74 Malec), Rajtar (20 K. Kornas), Mazur, Ł. Kornas – Bubiłek, K. Pliżga (67 P. Wróbel).
Sędziował: Paweł Tucki.
Cały artykuł w papierowym wydaniu "Kroniki Tygodnia".
Napisz komentarz
Komentarze