Tomasz Urban, rocznik 1905, był szewcem w rodzinnym Siemierzu. Dość wcześnie owdowiał. Żona Karolina z domu Rosół w 1934 roku zmarła podczas porodu kolejnego dziecka. Na barkach Tomasza spoczęło wychowanie pięcioletniego syna Alfonsa. Samotnemu mężczyźnie z dzieckiem było trudno. Tomasz Urban ożenił się więc powtórnie z młodszą o pięć lat Władysławą Jandułą, która pochodziła z sąsiednich Werechań. Z tego związku na świat przyszły kolejne dzieci: Stefan (1937), Jan (1939), Kazimiera (1941, która wkrótce zmarła) oraz najmłodszy Tomasz urodzony już po śmierci swojego ojca w 1944 roku.
Ten mroźny poniedziałek
Tomasz Urban został aresztowany w mroźny poniedziałek 7 grudnia 1943 roku. Do wioski samochodami przyjechali żandarmi niemieccy. Wypędzili ludzi na plac (tu, gdzie stoi kościół). Wybrali 18 mieszkańców jako zakładników. Załadowali ich na ciężarówkę i wywieźli do Zamościa na Rotundę. Byli to: Józef Dziedzic, Stanisław Dziedzic ps. Lipka, Władysław Dziedzic ps. Dąb, Iwan Gmiter, Michał Karpowicz,Józef Krempla, Czesław Michalski, Władysław Porębka, Franciszek Porębka, Alfred Rosół, Jan Różaniecki, Stanisław Szewczuk, Stanisław Obuchowicz, Feliks Twardowski, Stanisław Ulanowski, Wojciech Ulanowski, Izydor Urban, Tomasz Urban. Nikt z wywiezionych nie wrócił do domu. Część z nich miała zginąć na Rotundzie, inni mieli zostać rozstrzelani 1 lutego 1944 roku we wsi Potoczek koło Adamowa.
– Kiedy Niemcy wycofali się z Zamościa, mama jeździła tam szukać ojca. Na Rotundzie ludzie odkopywali świeże jeszcze groby, aby identyfikować bliskich. Szczątków ojca nie znalazła. Wspominała, że część ciał była spalona – mówi Jan Urban.
W końcu Władysława Urban złożyła w sądzie w Zamościu sprawę o stwierdzenie śmierci męża. Sąd przyjął, że Tomasz Urban zginął na Rotundzie.
– Rotundę uważaliśmy za grób ojca. Tam też paliliśmy świeczki. Nazwisko ojca znaleźliśmy na jednym z afiszy, który można oglądać w jednej z cel na Rotundzie – mówi Jan Urban.
Wdowie z małymi dziećmi było w Siemierzu ciężko. W 1955 roku Władysława Urban razem dziećmi przeprowadziła się do Szczecina, tam mieszkały już jej siostry Stanisława i Józefa.
– Ciocia Stanisława miała duże mieszkanie. Odstąpiła nam jeden z pokoi. Załatwiła też mamie pracę w stołówce – opowiada Jan Urban.
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze