LATA TEMU
W życiu nic nie dzieje się przypadkowo. Gdy w lutym 2011 roku juniorzy Padwy Zamość odpadali z rywalizacji o mistrzostwo Polski, gazety rozpisywały się o początku końca piłki ręcznej w naszym mieście. Co ciekawe, podczas ćwierćfinałowego pojedynku w Białymstoku podopiecznych Stanisława Żywickiego z Vive Kielce naprzeciwko siebie stanęli dwaj bracia – Tomasz i Szymon Fugielowie. Młodszy, Tomasz, przed sezonem został wypatrzony przez kieleckich skautów, zamieniając pejzaże roztoczańskie na świętokrzyskie. O dwa lata starszy Szymon właśnie szykował się do matury i kilka miesięcy później miał już grać w szczypiorniaka w Politechnice Radom. Pamiętne juniorskie starcie wygrali kielczanie 40:31 i był to jedyny mecz, w którym górą był młodszy z braci.
– To prawda. Gdy byłem w Virecie Zawiercie, a Szymek w KSZO, to graliśmy przeciw sobie czterokrotnie i za każdym razem dostawałem łupnia – wspomina Tomasz Fugiel. – Zresztą, ostatni raz w jednej drużynie zagraliśmy jakieś dziewięć lat temu. Jeszcze zanim trafiłem do Kielc. Szmat czasu – dodaje.
Szymon Fugiel, uznany za MVP Padwy w białostockim turnieju, z nutą smutku w głosie oznajmiał wówczas mediom, że choć czyni to z żalem, to jednak musi rozstać się z zamojską drużyną. Miał jednak nadzieję, że kibice w Zamościu jeszcze usłyszą zarówno o nim, jak i o młodszym bracie. Jak prorocze okazały się to słowa, wiemy już wszyscy. Dzisiaj Tomasz i Szymon Fugielowie stanowią o sile Padwy, a drugoligowi bramkarze muszą się mieć na baczności. Na trybunach hali OSiR coraz głośniej i we wszystkich przypadkach odmienia się natomiast słowa: "pierwsza liga".
DRABINA CZEKA
– W pierwszej lidze grają już zawodnicy doświadczeni i z ambicjami. Wielu z nich ocierało się już o Superligę. W każdej drużynie są też gracze z przeszłością w Superlidze. Dużą rolę odgrywa siła fizyczna, centymetry, kilogramy – wyjaśnia najnowszy nabytek Padwy.
Czy zatem poziom sportowy prezentowany przez zespół Marcina Czerwonki pozwala na wędrówkę myślami o szczebel wyżej?
– Pierwszoligowa piłka ręczna jest bardziej ułożona. Pewne akcje, które wychodzą nam obecnie, nie mają tam prawa zaistnieć, ponieważ rywale są bardzo poukładani taktycznie. W przypadku, gdy zespół ma słabsze warunki fizyczne od przeciwnika, to akcje muszą być przygotowane bezbłędnie – wszystko musi się zgadzać – wyjaśnia kapitan Padwy. – Pewnie, że poziom tych rozgrywek jest wyższy niż w drugiej lidze, ale uważam, że przy lepszym zgraniu i większym ograniu bylibyśmy w stanie nawiązać walkę z rywalami. Tym bardziej, że obciążenia treningowe w pierwszej i drugiej lidze są podobne. Kluczowe jest więc zgranie i siła fizyczna.
Starszy z braci również nie przekreśla szans na punktowe zdobycze piętro wyżej w hierarchii szczypiorniaka.
– Powiem tak: po tych kilku tygodniach, które spędziłem w Padwie, uważam, że zespół ma ogromny potencjał. Jest dużo chłopaków z Zamościa, którzy grają sercem, a to bardzo ważne. Obecnie jednak na poziomie pierwszej ligi, a nawet Superligi mamy tylko kibiców. Przed nami natomiast ogrom pracy, przede mną, przed Szymkiem, przed całym zespołem. Ekipę, którą mamy, stać naprawdę na wiele. Również na awans do pierwszej ligi, a w niej walkę z innymi drużynami jak równy z równym. Musimy jednak mozolnie pracować i jeszcze raz pracować – zauważa Tomasz Fugiel. – Innej drogi nie ma.
Cały artykuł w wydaniu papierowym i e-wydaniu "Kroniki Tygodnia".
Napisz komentarz
Komentarze