Pojedynek w Goraju mógłby spokojnie posłużyć za tło jednego z dzieł malarskich Wojciecha Kossaka. Obie drużyny słyną z waleczności, a nogi nikt z Frampola ani z Soli nie zwykł odstawiać. Nic zatem dziwnego, że kości i stawy trzeszczały, łokcie pracowały, a z oczu sypały się skry.
Włókniarz musiał radzić sobie bez Karola Saja (pauza za kartki), Artura Łukasika (wyjazd za granicę) i Marka Pydy (kontuzja), co oznaczało poważne ubytki. Mimo tego nie zawiódł swoich kibiców. W 35 min Kamil Kapica wbiegł w pole i płaskim uderzeniem tuż przy słupku pokonał Adama Wocha. W 70 min Mateusz Decyk dośrodkował mocno z prawego skrzydła w pole karne, a zaskoczony bramkarz Olendra nie zdążył z interwencją i zatrzymał piłkę już za linią. Chwilę później nadzieja w obozie przyjezdnych odżyła, a w roli głównej wystąpili dwaj byli gracze Łady. Patryk Dorosz dograł do Tomasza Garbacza i było 2:1. W doliczonym czasie gry Olender został skontrowany. 16-letni Brajan Alterman zagrał do Mateusza Kubiny, a akcję skutecznie wykończył Kamil Filipowicz.
– Mecz był ciężkiego kalibru. Do przerwy jeszcze obie drużyny grały w miarę składnie. Po zmianie stron boisko było już prawdziwym polem bitwy. Mój zespół grał zbyt nerwowo i chaotycznie, ale mogło to wynikać z braku Artura Łukasika i Marka Pydy. Na szczęście byliśmy skuteczniejsi i dzięki temu wygraliśmy – ocenił spotkanie trener Włókniarza Mirosław Kubina.
– Jestem w trudnej sytuacji, ponieważ gdy przegrywa się mecz, to brakuje człowiekowi argumentów. Ale powiem, że z przebiegu gry na pewno nie byliśmy zespołem gorszym. Mój zespół prowadził grę, był aktywniejszy i po prostu piłkarsko lepszy. Przy pierwszej bramce dla Włókniarza Szymon Kiełbasa został uderzony łokciem, a gra została puszczona. W kilku innych sytuacjach moi gracze też łapali się za głowę. Może przyszedł czas, żeby wzorem czwartej ligi wprowadzić obowiązek nagrywania spotkań? – pyta Michał Furlepa. – Mimo tego tragicznego wyniku ciągle jednak wierzę, że zaczniemy w końcu wygrywać i się utrzymamy. Ten zespół ma naprawdę potencjał.
Więcej przeczytasz w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze