Tomasz Gajewski jest miłośnikiem sztuki, społecznikiem, regionalistą oraz m.in. autorem albumu pt. "Aleksandra Wachniewska. Malarka Roztocza". Zna bardzo dobrze zabytkową część cmentarza parafialnego w Szczebrzeszynie i postanowił nam o niej opowiedzieć. Ta opowieść ma jednak trochę gorzki smak. Dlaczego?
– Moja rodzina była zawsze mocno związana z Ordynacją Zamojską. Współtworzyła charakterystyczny, urzędniczy i inteligencki klimat, jaki panował przed wojną w Zwierzyńcu oraz w okolicznych miejscowościach – mówi Tomasz Gajewski. – Ordynacja i ludzie z nią związani byli obecni w wielu rozmowach, które prowadzono w moim domu. To dzięki nim znam także przeszłość szczebrzeszyńskiego cmentarza. Martwię się jednak o jego przyszłość...
Powstańcy i zakątek Fortunata
Pan Tomasz zabrał nas na spacer po najstarszej części szczebrzeszyńskiej nekropolii (powstała podobno pod koniec XVIII w). To niezwykłe miejsce. Grzebano tutaj całe pokolenia okolicznej szlachty, inteligencji, rzemieślników oraz ordynackich urzędników. Cmentarz ma obecnie powierzchnię ok. 5,3 ha. Stoi na nim okazała, murowana kaplica. W jej sąsiedztwie, oraz przy okolicznych alejkach zachowało się ok. 380 nagrobków kamiennych i żeliwnych postawionych przed 1945 r., w tym wiele XIX-wiecznych.
Część z nich wymaga natychmiastowej interwencji konserwatora zabytków. Bo owe nagrobki są popękane, brudne, poplamione zaciekami, zielone od mchu, a czasami toną w stertach butwiejących liści i śmieci. Na niektórych z nich nazwiska zmarłych są już ledwo widoczne. Nie brakuje też takich nagrobków, które rozpadły się na kawałki. Tomasz Gajewski boleje nad tym.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze