Niedawno minister rolnictwa i rozwoju wsi oraz główny lekarz weterynarii wystosowali apel do hodowców drobiu. "Wirus (...) nie jest groźny dla ludzi, ale jest bardzo szkodliwy dla gospodarki i niebezpieczny dla waszych gospodarstw" – czytamy w nim.
"Przypominamy też, że za brak stosowania bioasekuracji będą nakładane kary administracyjne". Jak się dowiedzieliśmy mogą one wynosić od 800 zł, nawet do 8 tys. zł. To nie wszystko. Urzędy gmin na Zamojszczyźnie dostały pismo z Inspekcji Weterynaryjnej. Wynikało z niego, iż gospodarze mają powstrzymywać się od wypuszczania domowego ptactwa na zewnątrz. Taka informacja została wręczona sołtysom, a oni przekazali ją rolnikom, którzy się do niej zastosowali. I teraz są w kłopocie.
– Bo ile można trzymać ptactwo w zamknięciu? Ono się pochoruje, podusi, w końcu padnie. Szkoda tych stworzeń, a i straty będą duże! Tymczasem nikt nie wie, czy ptasia grypa jest jeszcze w powiecie zamojskim zagrożeniem, czy już choroba ustała. Tak nie powinno być! – denerwuje się nasza czytelniczka z Udrycz-Kolonii.
– Coś tam o ptasiej grypie mówią w telewizji, ale tak naprawdę nie wiemy, czy nadal jest ona zagrożeniem. Wiele osób w całym regionie się tym martwi – zapewniał nas inny hodowca z gminy Zamość.
Bogdan Brach, zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii w Zamościu, zapewnia, że rozumie żal zamojskich hodowców drobiu. Nie ma jednak dobrych wiadomości.
– Takich telefonów od rozżalonych ludzi mieliśmy dziesiątki – zapewnia Bogdan Brach. – Zalecenia zostały wydane przez ministra rolnictwa i dotyczą całej Polski. Wszyscy jesteśmy tą sytuacją zaniepokojeni, jednak na razie nic nie da się zrobić. Drób nadal należy trzymać w zamknięciu. Jeśli tylko minister zmieni decyzję, natychmiast poinformujemy o tym media, także "Kronikę Tygodnia". Na razie musimy czekać.
Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kronika Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze