Mężczyzna mieszka w jednej z miejscowości w okolicach Zamościa. Prosi, żeby nie podawać nawet jego imienia i nazwy wsi, w której mieszka, bo okoliczni gospodarze uznaliby go za... donosiciela, wręcz zdrajcę. Tłumaczy, że nie chodzi mu o karanie rolników, którzy prześladują bobry, ale o to, żeby zrozumieli, iż bobry są nie tylko gatunkiem chronionym, ale są pożyteczne. O to, apelują też przyrodnicy z Roztoczańskiego Parku Narodowego.
Studnie wysychają
– W okolicy mojej rodzinnej wsi mieszkało kilka rodzin bobrów. One budowały te swoje tamy na rzeczce i rowach melioracyjnych, co powodowało spiętrzanie wody. Czasami przez to trochę łąki były zalewane – opowiada gospodarz. – Jest jednak kilku rolników, którzy z jakąś uporczywą manią te budowle ciągle rozbijają. Chwalą się nawet tym, bo myślą, że robią dobrze. Trudno z nimi dyskutować. A przecież widzimy co się teraz dzieje...
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze