O zagrożeniu ptasią grypą pisaliśmy wielokrotnie. Ogniska tej choroby odkryto w naszym kraju jeszcze w ubiegłym roku. To groźna choroba. Dlatego hodowcy drobiu muszą trzymać swoje ptactwo w zamknięciu. Nie wolno też go karmić na zewnątrz budynków (chodzi o to, żeby nie miało kontaktu z dzikim ptactwem).
Za nieprzestrzeganie zasad "bioasekuracji" (chodzi głównie o trzymanie drobiu w zamknięciu) hodowcom grożą kary administracyjne. Mogą one wynosić od 800 zł, nawet do 8 tys. zł.
"Wirus nie jest groźny dla ludzi, ale jest bardzo szkodliwy dla gospodarki i niebezpieczny dla waszych gospodarstw" – czytamy jednak w komunikacie ministra rolnictwa i rozwoju wsi oraz głównego weterynarza weterynarii.
Hodowcy ma Zamojszczyźnie są jednak zrozpaczeni. Boją się, że trzymane od kilku tygodni w zamknięciu kury, kaczki czy gęsi pochorują się i padną. Wygląda na to, że nic się na razie w tej sprawie nie zmieni.
– Niestety drób nadal musi być zamknięty. Nic na to nie możemy poradzić. Zarządzenie nadal obowiązuje – podkreśla Bogdan Brach, zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii w Zamościu.
Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze