Budynek nadal robi wielkie wrażenie. Powstał według projektu Ignacego Aleksandra Szymańskiego, na tzw. tarasie zwierzynieckiej Bukowej Góry (obok możemy oglądać m.in. budynki browarne oraz willę Borowiankę). Ten piętrowy gmach postawiono w modnym wówczas "typie szwajcarskim". Jego ściany pokryto drewnianym szalunkiem oraz oryginalną, snycerską dekoracją. Powstały tam obszerne klatki schodowe oraz słynne kominki. Nie tylko.
Obok willi (czasami nazywa się ją pałacem) wybudowano także wozownię, studnię oraz tzw. zieloną salę, czyli miejsce, w którym odbywały się ćwiczenia gimnastyczne. Ustawiono tam "słup ze szczeblami", drabinki oraz specjalny drążek "do uprawiania sportów". Pod koniec XIX w. to była na Zamojszczyźnie zupełna nowość, zapewne nie dla wszystkich zrozumiała. Bo w tych czasach pojęcie sportu nie było jeszcze dokładnie sprecyzowane...
"Dwa kije związane nitką. Rodzaj drewnianej szpulki w środku" – pisano np. o modnej w tym czasie zabawce zwanej diabolo. "Sport polega na podrzucaniu owej szpulki w górę i chwytaniu ją na nitkę. W Paryżu urządzają specyalne konkursy, na których zwolennicy diabola współzawodniczą w zręczności. Kilkunastoletnia panienka zrobiła niedawno tysiąc paręset kolejnych rzutów, nie upuściwszy diabola ani razu na ziemię!".
Żurnaliści z początku XX w. donosili natomiast o innym, dość nowatorskim sporcie. "Bilard owalny, najnowszy wynalazek angielski (grano na okrągłym stole – przyp. red.) znalazł życzliwe przyjęcie w świecie sportsmenów londyńskich. Zaokrąglona forma pozwala graczom uniknąć niewygodnych pozycji, do których zmuszają proste kąty".
Możemy się domyślać, że w Zwierzyńcu wykonywano jednak ćwiczenia sportowe nie tylko w wygodnych, modnych i dostojnych pozycjach. Bo czasy się zmieniały. Pod koniec XIX w. uważano np., że przynajmniej godzinę dziennie należy spędzać na świeżym powietrzu. Coraz częściej mówiono też, że ruch wzmacnia "strukturę fizyczną" organizmu oraz psychikę człowieka.
Teoretycy sportu z tego okresu promowali całe "systemy gimnastyczne". Powstawały też pierwsze kluby sportowe i koła. Były coraz bardziej popularne.
O jednym z nich donosiło w 1911 r. czasopismo "Świat".
"Koło gimnastyczne przy (warszawskim) Towarzystwie Wzajemnej Pomocy Pracowników Handlowych i Przemysłowych liczy obecnie 86 członków i członkiń i rozwija się bardzo pomyślnie" – czytamy w jednym z artykułów. "Ćwiczenia odbywają się w zakładzie doktora Fiszera. Od 1 kwietnia zorganizowano komplety gimnastyczne seniorów i komplety dla dzieci członków".
Kobietom zalecano także, żeby coraz więcej zajęć domowych wykonywały samodzielnie, bez pomocy służby. Chodziło np. o robienie herbaty czy zakupy.
Na pewno gimnastykę obok pałacu plenipotenta w Zwierzyńcu uprawiano w pięknej scenerii i na świeżym powietrzu (tuż przed zwartą ścianą pachnącego, sosnowego boru). Zapewne podawano tam także herbatę, a piękne panie patrzyły z podziwem na dziarskich gimnastyków, którzy właśnie wyskoczyli z wykwintnych fraków.
Ordynaccy ogrodnicy dbali o otoczenie znajdujących się tam budowli i urządzeń. Sadzonki drzew i krzewów przywożono tam m.in. z Florianki (istniała tam tzw. szkółka).
Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze