Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 14:22
Reklama
Reklama

Rocznica wysiedleń Zamojszczyzny. Wspomnienia Kazimiery Krasnopolskiej ze Skierbieszowa

– Wojna to coś strasznego. Gdyby teraz do niej doszło nie byłabym chyba w stanie takiego ogromu ludzkiego cierpienia przeżyć, znowu wytrzymać. Wtedy było ono niewyobrażalne – mówi Kazimiera Krasnopolska ze Skierbieszowa-Kolonii (gm. Skierbieszów). Kobieta opowiedziała nam o wysiedleniu miejscowości, w której się urodziła, obozie przejściowym w Zamościu oraz tragedii miejscowych Żydów.
Rocznica wysiedleń Zamojszczyzny. Wspomnienia Kazimiery Krasnopolskiej ze Skierbieszowa

Kazimiera Krasnopolska urodziła się w Skierbieszowie w 1933 r. Jej rodzice – Marianna i Stanisław Putkowie – mieli w tej miejscowości niewielkie gospodarstwo i, jak wylicza kobieta, dwa konie, dwie krowy, kilka świń oraz pół domu odkupionego od jednej z miejscowych, żydowskich rodzin. Wszystko stracili. Cudem ocalili jednak życie. 

Mężczyzna na dwukółce 
– Nasz dom zbudowano z drewna i pokryto strzechą. Gdy byłam mała, tak w Skierbieszowie wyglądały prawie wszystkie budynki. Mieliśmy wieś jak inne... – wspomina pani Kazimiera. – Urodziłam się jako szóste dziecko. Nie było nas jednak w domu tak dużo, bo dwoje rodzeństwa w dzieciństwie zmarło. Zostały same dziewczyny... Co ciekawe, moi dziadkowie nazywali się Putkowscy. Jednak ktoś w gminie czy parafii skrócił w dokumentach nasze nazwisko i tak potomkowie Putkowskich stali się Putkami. To nie był kłopot. Mama mówiła: Mam same dziewczyny, to one i tak nazwiska wezmą po mężach. I tak się stało. 

W latach 20. ub. wieku w Skierbieszowie stało 151 domów. W 1937 r. wybuchł we wsi potężny pożar (podobno od uderzenia pioruna), który strawił blisko jedną trzecią chat. Ile z nich udało się przed wojną postawić na nowo? Trudno to dzisiaj ustalić. 

Według spisu powszechnego z 1921 r. w Skierbieszowie żyło ponad 1,1 tys. osób (blisko 130 mieszkało w folwarku), z czego 20 było Ukraińcami, a dokładnie 106 miało pochodzenie żydowskie.

–    Wojna zmieniła wszystko. W Skierbieszowie zapanował strach, wszyscy czuli się niepewnie – wspomina pani Kazimiera. – Co pamiętam? Nasz dom stał niedaleko kościoła. Pewnego dnia mama kazała mi iść do sklepu we wsi. Zobaczyłam wówczas niedaleko naszego mostu jakiegoś Żyda, który jechał na wózku-dwukółce. Wiózł tam trochę ziemniaków, które zebrał po chłopskich wykopkach, na okolicznych polach. Nagle podbiegł do niego Niemiec. Zrzucił Żyda z wózka i zaczął go kopać, okładać. Boże, co on z nim wyprawiał! – mówi pani Kazimiera. – Tego człowieka krew zalała, a on go dalej katował i katował! Potem wywrócił wózek, z którego wysypały się ziemniaki. Nie wiem czy ten skatowany człowiek wówczas przeżył, bo stamtąd z płaczem uciekłam.
W maju 1942 niemieccy oprawcy (w źródłach możemy przeczytać, że był to oddział SS) rozstrzelali żydowskich mieszkańców Skierbieszowa. Panią Kazimierę omal nie spotkał ten sam los. 

Dzieci jednego Boga
– Nie wiem ile dokładnie tych żydowkich rodzin było w Skierbieszowie, ale na pewno sporo. Niektórych z nich znałam – wspomina. – Często bawiłam się z taką małą dziewczynką, Żydóweczką. Była fajna, miła, pogodna. Pamiętam też jej mamę. Spotkał je straszny los. Bo pewnego dnia Niemcy otoczyli domy w których mieszkali Żydzi. Kazano ludziom wychodzić. Wszystkich spędzili na plac przy budynku gminy, tam gdzie teraz jest pomnik. Naszą rodzinę też zabrali, bo mieszkaliśmy w domu, którego drugą połowę zajmowali Żydzi.

Niemcy zachowywali się jak bandyci. – Męczyli Żydów na tym placu, poniewierali ich, poniżali, a potem pognali wszystkich w miejsce zwane "wywozem" na naszej górze. Miejscowi wiedzą gdzie to jest... I naszą rodzinę popędzono wraz z nimi! To był strach, panika. Wymęczeni ludzie aż słaniali się na nogach, a Niemcy ciągle tylko wrzeszczeli! – opowiada pani Kazimiera. – I wtedy, na tej ścieżce prowadzącej na górę, naszą rodzinę z kolumny odłączono... Jak to się stało? Niemcy chyba wiedzieli, że nie jesteśmy żydowską rodziną. 
Putkowie zostali zwolnieni do domu. O tym, co się stało później, pani Kazimiera dowiedziała się od sióstr, które miały na tyle odwagi, że inną drogą pobiegły w okolicę miejsca egzekucji i z ukrycia ją obserwowały. 

– Niemcy kazali się wszystkim Żydom położyć i po kolei do nich strzelano. Gdy się jakiś Niemiec zmęczył tym zabijaniem, zabijał inny. Tak zginęli wszyscy Żydzi, w tym moja koleżanka i jej rodzice – opowiada ze smutkiem pani Kazimiera. – Potem zapędzono przyprowadzonych wcześniej ludzi (zapewne Polaków z okolicznych wsi – przyp. red.) do zabrania ciał pomordowanych. Wrzucono je do rowów i zakopano. Żydzi tam nadal leżą... Po ich mogiłach nie ma nawet śladu, upamiętnienia, nic. Ludzie o naszych Żydach zapomnieli, ale na pewno pamięta o nich Pan Bóg. Bo wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Boga. 

Obóz w Zamościu
Gdy Niemcy rozprawili się z Żydami, rozpoczęli masowe prześladowania polskich mieszkańców Skierbieszowa. W nocy z 27 na 28 listopada 1942 r. okupanci otoczyli tę miejscowość. Mieszkańcy wsi musieli natychmiast się ze swoich domów wynosić (ich miejsce mieli zająć niemieccy koloniści). Wysiedlonych pognano najpierw do punktu zbornego obok szkoły w Skierbieszowie, a potem do obozu przejściowego w Zamościu. Niebawem wysiedlono także mieszkańców m.in. pobliskiej miejscowości Suchodębie i Sady. 

–    Przed wysiedleniem mówiło się u nas, że wieś może spotkać taki los. Kto mógł, skrył się. Ale my nie mieliśmy dokąd uciekać – opowiada Kazimiera Krasnopolska. – Pamiętam, że tego ponurego, listopadowego poranka sąsiad nas zbudził i powiedział: uciekajcie, bo Niemcy jadą. Ale nie było jak, bo oni już stali na naszym moście. Mama tylko trochę mąki zgarnęła w chustkę i tak nas Niemcy wypędzili z domu. Trafiliśmy do obozu przejściowego w Zamościu. Więziono nas tam miesiąc. 

Pani Kazimiera wspomina, że w obozie przenoszono ją do różnych baraków (w sumie do czterech). Rodziny jednak (jak wynika z opowieści) nie rozłączono, co nie było chyba regułą. 

–    Ostatni barak przypominał stodołę z wielkimi dziurami w ścianach. Wcześniej przetrzymywano tam ponoć jeńców sowieckich  – wspomina kobieta. – Nie było w tym budynku podłogi, a wszy łaziły po wszystkich ścianach. Byliśmy stale głodni... Dawano nam tylko po kilka gram chleba dziennie i brukiew. Pamiętam też obozowe apele. Nie miałam wówczas butów, więc mama owijała mi stopy i nogi szmatami. Ale była zima, nie mogłam tak długo w szmatach na ziemi stać. Dlatego kto mógł, trzymał mnie całymi godzinami na rękach: mama, tato, pomagała też siostra. Naprawdę nie było to łatwe, bo byłam już rosłą dziewczynką.

W obozie działy się nieludzkie rzeczy. – Było tam kilku niemieckich zwyrodnialców. Oni znęcali się nad ludźmi w różny sposób. Dochodziło do zabójstw – mówi pani Kazimiera. – Pamiętam jedno z nich. Za latrynę w obozie służyły takie wielkie doły. Jeden z Niemców złapał małe, trzyletnie dziecko, wrzucił je tam i utopił. To dziecko pochodziło podobno z Łabuń lub Łabuniek.... Bałam się wtedy bardzo... W tym obozowym baraku-stodole mieszkaliśmy tylko kilka dni. Niemcy wyznaczyli mojego ojca do obozu w Oświęcimiu, a mama miała jechać gdzieś w okolicę Warszawy. Tak się nie stało. Bo zostaliśmy zza drutów wyciągnięci. Zrobił to szef skierbieszowskiego folwarku oraz nasz wujek: Franciszek Dobrowolski. Wraz z nami udało się uwolnić trzy inne rodziny. 

Więcej wspomnień pani Kazimiery w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

 

 

Reklama
ReklamaBaner reklamowy B Firmy Sunflowers
Reklamadotacje rpo
KOMENTARZE
Autor komentarza: ochrona przyrodyTreść komentarza: Jakie były ku temu przesłanki?Data dodania komentarza: 22.11.2024, 12:56Źródło komentarza: Wójt gminy Hrubieszów w gronie ekspertówAutor komentarza: jaTreść komentarza: Coś mieszkańcu o ukrainie piszesz oszczędnie Nie wszystko!Data dodania komentarza: 22.11.2024, 12:55Źródło komentarza: Lubelskie: Atak Rosji na zachodnią Ukrainę. Poderwano nasze myśliwceAutor komentarza: BrawoTreść komentarza: Zając ekspertem PO KOLEGIUM TUMANUM to jakieś jaja,Data dodania komentarza: 22.11.2024, 12:52Źródło komentarza: Wójt gminy Hrubieszów w gronie ekspertówAutor komentarza: BrawoTreść komentarza: Pytanie gdzie w tym czasie była wybrana rada społeczna szpitala nadzorująca dyrekcję z ramienia starostwa. tym pseudo neo radnym tylko jaja wsadzić w imadło i dobrze skręcić. a nie nagrody dawać,Data dodania komentarza: 22.11.2024, 12:50Źródło komentarza: Szpital w Hrubieszowie w ciągu 2 lat nie wykonał kontraktów z NFZ. Do spłaty ma 18 mln złAutor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: "Droga przez mękę" aby dojść do orzecznictwa trzeba pokonać odcinek z parkingu przy parku lub walczyć o miejsce parkingowe przy bloku nr 8. Jeżeli będziemy mieli szczęście i znajdziemy miejsce to zaczyna się walka dziurawym chodnikiem i wysokimi krawężnikami. Takie mamy realia udogodnień dla niepełnosprawnych. Mieszkzńcy bloku wracający z pracy siedzą w samochodach i wypatrują wolnego miejsca postojowego bo przecież większość miejsc jest zajęta przez pracowników Krok za krokiem, pacjentów przychodni Żak, stomatologa, okulisty lub petentów ZGL. Takie instytucje jak przychodnie nie powinny znajdować się w blokach gdzie nie ma przystosowanych warunków oraz miejsc parkingowych.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 11:26Źródło komentarza: Zamość: Przyjeżdża niepełnosprawny do urzędu i... nie ma gdzie zaparkowaćAutor komentarza: PO to złoTreść komentarza: taaaak. tak samo jak GeblewiczowiData dodania komentarza: 22.11.2024, 11:10Źródło komentarza: Nigdy nie rób tak na drodze ekspresowej! GDDKiA publikuje nagranie ku przestrodze [VIDEO]
Reklama