Już pierwsze minuty pokazały, że przyjezdne będą musiały mierzyć się nie z Potokiem, a z rwącą rzeką. Na bramkę przyjezdnych sunął bowiem atak za atakiem. Ekipa z Wierzchowisk broniła się jednak dzielnie i szczęśliwie. Dość powiedzieć, że tylko do przerwy miejscowe trzykrotnie ostemplowały słupek, a raz poprzeczkę. Na lewym skrzydle szalała 14-letnia (!) kadrowiczka Milena Kazanowska, a w środku królowała Wiktoria Bąk z Dominiką Mrozik. Piłka jak bumerang wracała więc w okolice pola karnego LKS-u. W 25 min na strzał zza szesnastki zdecydowała się Natalia Nowosad i tym razem piłka wpadła już do siatki. Po zmianie stron piłkarki Potoku zagrały już o niebo skuteczniej, trafiając jeszcze czterokrotnie.
– Przystępowaliśmy do tego meczu z pozycji faworyta. Do przerwy brakowało nam jednak szczęścia. Dziewczyny zgodnie z założeniami oddawały mnóstwo strzałów, ale jakimś cudem broniła je bramkarka Wierzchowisk albo były minimalnie niecelne. W drugiej połowie było już w tym względzie dobrze. Wiosną w trzech meczach zdobyliśmy komplet punktów i ciągle nam mało – zapewnia trener Tomasz Smoląg.
Więcej przeczytasz w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze